facebook

Przeczytaj artykuły o wybranej marce

testy aut nowych
testy aut używanych
Artykuły » Klimatyzacja coraz drożej? Od normalności do dobra luksusowego

Klimatyzacja coraz drożej? Od normalności do dobra luksusowego

Kategoria: Artykuły|Komentarze: 0|Data: 2017-08-11 10:26:48

Klimatycznie z naszego kraju nie są ani Wyspy Kanaryjskie, ani Norwegia. A choć pierwsze z tych miejsc kocham szczerą miłością, ostatnio zaczynam żałować, że nie jesteśmy gdzieś bliżej Norwegii. Dlaczego? Chodzi o klimatyzację. Tam raczej rzadko następuje konieczność jej użycia w samochodzie i pewnie można by się bez niej nawet zupełnie obejść. U nas natomiast na pewno nie, bo pomimo raczej średniego lata -choć i tak lepszego niż rok temu- czasem zdarzają się tak gorące dni, że na samochodowym podszybiu można by grillować boczek.  I to w takim tempie, że Magda Gessler nie zdążyłaby sypnąć Prymatem. Wtedy magiczny przycisk A/C jest wybawieniem (jak my "kiedyś" dawaliśmy bez tego radę?). Używamy jej często i chętnie, szybko przyzwyczajając się, że nie jest to luksus, a normalność porównywalna do wody w kranie. Tylko jest jeden problem -wszystko wskazuje na to, że ta normalność staje się właśnie na powrót luksusowym zbytkiem.

Skrót artykułu: użytkowanie klimatyzacji staje się drogie,

  • problemy z układami klimatyzacji zdarzają się coraz częściej i są kosztowne
  • nowy czynnik chłodzący r1234yf obowiązkowy w nowych autach mimo kontrowersji z zakresu bezpieczeństwa
  • ceny nowego czynnika wysokie, patent mają tylko dwie firmy ze wspólną fabryką
  • niektóre firmy patrzą w kierunku alternatywnych systemów opartych o CO2
  • ważne zmiany w przepisach regulujących pracę warsztatów klimatyzacji
 
Choć pierwsza klimatyzacja samochodowa pojawiła się na rynku już w latach trzydziestych ubiegłego wieku, jej upowszechnienie się w naszej części świata miało miejsce relatywnie niedawno. Jest to układ dość skomplikowany, o wielu delikatnych elementach, które są od siebie wzajemnie zależne. Dopóki wszystko działa możemy mieć te zależności oczywiście głęboko w poważaniu, bo wszystko sprowadza się do naciśnięcia guziczka i przeziębienia sobie zatok. Ale ryzyko tego, że wreszcie przytrafi nam się problem rośnie z każdym kolejnym zakupionym autem. I wtedy bęc. Może elektryka, może nieszczelność, może diabli wiedzą co. A już najlepiej gdy zatrze się nam kompresor (mi się właśnie zatarł). Wtedy oprócz niego (a nowy nawet do modelu z 10 letnim stażem rynkowym z reguły kosztuje nie mniej niż tysiąc złotych) zalecane jest płukanie całego układu, bo zatarcie kompresora często skutkuje zanieczyszczeniem układu opiłkami. Do tego dochodzi nowy osuszacz, a nawet chłodnica, którą ciężko dobrze przepłukać. Koszty mogą być duże, a należy wiedzieć, że kompresory w nowych autach prawdopodobnie nie są już tak wytrzymałe jak kiedyś. Po rozmowach z kilkoma mechanikami dowiedziałem się, że są modele, w których problemy zaczynają się już po pierwszych 100 tysiącach kilometrów. Na szczęście nie było wśród nich aut testowanych przez nas, ale wiele z nich ma jeszcze mały rynkowy staż, ciężko więc coś wyrokować.
 
Przycisk A/C kojarzy się komfortem, ale za chwilę kojarzyć się może z wydatkami
 
Kolejną sprawą jest czynnik chłodzący. Przecież naprawiony za ciężkie pieniądze układ trzeba czymś napełnić. Kto orientuje się trochę w meandrach motoryzacji wie, że od pewnego czasu rachunek za tą usługę również może stanowić poważne zagrożenie dla naszego serca i układu nerwowego, z atakiem padaczki włącznie. Wiele się już bowiem pisało -i my robiliśmy to również- o nowym czynniku chłodzącym. Stary czynnik o symbolu R 134a był tani, praktycznie niepalny i wydajny. Napełnienie klimatyzacji w normalnym aucie kończyło się najczęściej wydaniem 150 złotych i zapomnieniem o sprawie. Niestety czynnik ten padł ofiarą walki o ekologię. Wprowadzono dyrektywę o maksymalnej wartości czynnika GPW (indeks potencjału efektu cieplarnianego) który miał wynosić maksymalnie 150. R134a ma ponad 1300, więc sporo więcej. Mimo iż dobro naszej planety jest mi drogie, dobro portfela też uważam za ważne. A w tym przypadku fakty są takie, że serwis auta z nowym czynnikiem zwanym R1234yf kosztuje przynajmniej 1200 złotych. Nie jest to dziwne, 12-kilowa butla starego środka to wydatek około 700 złotych, podczas gdy zaledwie 5 kilo nowego kosztuje ponad trzy i pół tysiąca. Ponadto istnieją kontrowersje dotyczące bezpieczeństwa dla użytkowników, teoretycznie bowiem czynnik 1234yf jest palny w dużo niższej temperaturze niż 134a, a w kontakcie ze środkami gaśniczymi (w zasadzie nawet z samą wodą) może wydzielić się fluorowodór. A to bezwonny zabójca przenikający przez skórę i rozpuszczający białko w kościach, do tego jeszcze rakotwórczy -choć z popalonym szkieletem raczej nie miałbym czasu przejmować się ryzykiem nowotworu. W teorii -jeśli faktycznie fluorowodór wydzieliłby się przy pożarze- nawet ekipa strażacka nie powinna się do czegoś takiego zbliżać, o ile nie jest plutonem chemicznym. 
 
Zakusy o wprowadzenie R1234yf miały miejsce już w 2011 roku i do teraz trwała cicha wojna między jego zwolennikami i przeciwnikami. Niektóre firmy -na przykład KIA i Hyundai- zaczęły ochoczo nowy czynnik wprowadzać, przez co krąży on już od dłuższego czasu w układach na przykład Kii Ceed i Hyundaiu i30. Inne walczyły ile mogły -bardzo mocno opierał się koncern VAG i Mercedes. W przypadku tego ostatniego doszło nawet do tego, że Francja nie chciała dopuścić do rejestracji Mercedesów ze starym czynnikiem, bo poparto tam unijne dyrektywy. Mercedes pracuje obecnie nad klimatyzacjami opartymi na CO2, niestety takie klimatyzacje to już duży przełom technologiczny i praca pod bardzo wysokim ciśnieniem. Zaletą czynnika r1234yf było przynajmniej to, że większe zmiany technologiczne nie były potrzebne. Tym bardziej jednak dziwi jego wielokrotnie większy koszt w stosunku do starego czynnika i niestety nie wiadomo kiedy on spadnie. Patenty na nowy czynnik są w posiadaniu zaledwie dwóch firm. Unia Europejska mogłaby się więc przyjrzeć sytuacji nie tylko pod kątem ekologii, ale i praktyk monopolistycznych i zmowy cenowej. Tymczasem musimy wiedzieć, że od stycznia tego roku ucieczka od nowego środka przy zakupie nowego samochodu stała się bardzo trudna -również w naszym kraju nowe przepisy stały się obowiązujące. Auto z salonu powinno mieć r1234yf. Można to łatwo sprawdzić, po otwarciu maski powinna być widoczna naklejka z symbolem czynnika i jego ilością. Na pocieszenie pozostaje fakt, że być może obawy Mercedesa są przesadzone. Na drodze jest już sporo aut z r1234yf -a wypadków też niestety nie brakuje- i na razie nie słychać o przypadkach z fluorowodorem. Tym bardziej, że czynnika jest w sumie w autach niewiele. 
 
Oznaczenie stosowanego środka chłodzącego znajdziemy pod maską
 
Kolejne zmiany podnoszące ceny usług związanych z klimatyzacją -nawet ze starym czynnikiem- związane są z przepisami dotyczącymi działania warsztatów. Aczkolwiek te akurat należy zaliczyć na plus. Wprowadzono ewidencję, a wręcz reglamentację środków chłodniczych i obowiązek utylizacji oleju z kompresorów, na co trzeba przedstawić odpowiednią dokumentację. Ponadto, klient powinien otrzymać wydruk z maszyny pokazujący ile czynnika wypompowano, a ile wtłoczono przy serwisie. Obowiązkowa jest też kontrola szczelności przy stwierdzeniu zwiększonego ubytku czynnika. Serwisanci układów klimatyzacji muszą mieć odpowiednie szkolenia a ich brak oznacza wysokie kary. Choć koszty tych zmian w pewnym stopniu poniesie klient, są one małe w stosunku do korzyści. Wyeliminują bowiem w dużym stopniu krętactwo i partactwo, z którym wciąż nietrudno mieć styczność. Nawiasem mówiąc prosimy o szczególną ostrożność posiadaczy aut hybrydowych. Wasze klimatyzacje powinni widzieć na oczy jedynie serwisanci zakładów mających o tym pojęcie. 
 
Właściciele hybryd powinni szczególnie ostrożnie dobierać serwisy klimatyzacji 
 
Podsumowanie
 
Ciężko zaakceptować to, co aktualnie dzieje się w świecie klimatyzacji samochodowych. Nie dość, że wszelkie problemy z układem z reguły generują duże koszty, to jeszcze uszczęśliwiono nas nowym czynnikiem o wysokiej cenie, obarczonego kontrowersjami z zakresu bezpieczeństwa. A zrobiono to -nie po raz pierwszy- pod przymusem. Nie dziwi więc fakt, że niektórzy szukają możliwości przerobienia klimatyzacji pod pracę ze starym czynnikiem, co z reguły jest możliwe, ale też generuje dodatkowe koszty i problemy prawne. Dobrze, że przynajmniej zadbano też o ucywilizowanie przepisów regulujących pracę warsztatów klimatyzacji, co powinno poprawić jakość usług, choć też nie bez wpływu na ich koszt. Mamy w każdym razie nadzieję, że ktoś na "górze" przyjrzy się przynajmniej cenom nowego czynnika i zaczną one spadać. Tymczasem radzimy -nawet przy zakupie kilkuletniego auta- sprawdzić naklejkę pod maską i zidentyfikować symbol czynnika (r134a STARY, r1234yf NOWY). Lepiej mieć świadomość tego co się kupuje, niż zdziwić się nieprzyjemnie w serwisie. 
 
 

Tekst: Marcin Dziekoński / SA       zdjęcia: Agencja10,5

 

Komentarze:

Brak komentarzy
Zaloguj się aby dodawać komentarze