Francuzi z klasą SUV kojarzyli się równie mocno, co Polacy z sushi. Teraz jednak mamy w Polsce niejeden dobry sushi bar, a pod nim stać może -i to już też będzie coraz mniej dziwne- duży, francuski SUV. Na przykład Koleos. Tylko na ile on jest faktycznie francuski, skoro wiele podzespołów ma z X-Traila, jest produkowany w Korei i ma tam brata bliźniaka pod nazwą Samsung QM6? Cóż, Renault wpuściło ostatnio do swego DNA dużo azjatyckich genów, a zaczęło się to właśnie od pierwszego Koleosa. Co prawda z jego azjatyckich cech klienci zapamiętali głównie mierne przy francuskich zabezpieczenie przed korozją, ale teraz mamy do oceny zupełnie nową, drugą generację. Ta -jeśli czytaliście też inne testy to wiecie- zbiera praktycznie same dobre opinie. Czyżby testerom przypadło do gustu, że Koleos jest w sumie niewiele bardziej francuski od bagietki wypieczonej w markecie w Łomży? Ja w każdym razie jestem motoryzacyjnym frankofilem, co czyni mnie wobec nowego, międzynarodowego Renault lekko podejrzliwym. Dlatego postanowiłem przepytać Koleosa pod kątem ewentualnych wad nie słabiej niż matematyk ucznia w poniedziałkowy poranek. Jeśli to auto je ma, znajdę. Zapraszam.
Renault Koleos 2.0 dCi X-Tronic Intens Fot. Agencja10,5
Wygląd
Auto kupuje się w dużej mierze oczami i projektanci Koleosa zrobili wszystko, by zadbać o ich przychylność. Było się na czym wzorować: auto poszło bezpośrednio w ślady stylistycznie bardzo udanego Talismana. Pojazd jest masywny, a zarazem nie ociężały i bezpośrednio nawiązuje do swojego brata z klasy średniej. Delikatne, obłe przetłoczenia mieszają się z mocno zarysowanymi, licznymi detalami -wszystko razem tworzy świetnie narysowany samochód, który jest nie do pomylenia z czymkolwiek innym. Nawet napotkani przez nas zagorzali przeciwnicy aut znad Sekwany przyznawali na jego widok, że ciężko powstrzymać nadchodzący ślinotok, przy czym połowa z nich chwilę później zatykała na swoich niemieckich samochodach kartkę z napisem sprzedam. Koleos zwyciężył, jest 1:0.
Koleos wygląda na jeszcze większego, niż jest
Wnętrze i wyposażenie
Przestronne wnętrze wpisuje się w korporacyjny design Renault. Aktualnie wszystkie modele są bardzo podobne do siebie i nie inaczej jest tutaj. Nowe projekty Renault są nowoczesne, z dużymi ekranami między pionowymi nawiewami i z modyfikowalnym zespołem elektronicznych zegarów. Zarazem jednak bywa, że w wielu wersjach kokpit jest jednokolorowy i nieco za masywny. W przypadku Koleosa nie jest to tak widoczne, bo całe auto jest masywne, a dołożono trochę ozdobników. Mimo to trochę szkoda, że nie zdecydowano się na dwukolorowe plastiki. Nieco dziwnie też wyszło z drewnianymi wstawkami: miały wyjść postarzałe, a w mojej ocenie wyszły nie tyle postarzałe, co lekko zużyte (bardzo dziwny rodzaj żłobień). Troszkę ciekawiej wykończyłbym również daszek konsoli środkowej. Za to nie trzeba poprawiać spasowania, bo wszystko jest poprawnie. Nie ma problemu z wpadką z pierwszych Kadjarów (złe spasowanie bocznych rączek otaczających skrzynię biegów). Bardzo ładnie udała się też tapicerka, która cieszy oko pasażerów. Choć w razie czego, w bagażniku też zmieści się ich kilku. Mamy tu 498 dm3 pojemności według normy VDA.
Wnętrze adekwatne do korea...francuskiego SUV-a
Wyposażenie jest typowe dla nowych Renault, ale dziwi lekkie zubożenie w stosunku do flagowego Talismana, bo nie ma choćby zmiany trybów jazdy, czy masażera przednich foteli. Jest za to odmrażanie przedniej szyby, co jest według mnie genialnym dodatkiem, który w naszym klimacie powinien być wręcz prawnie wymagany w każdym aucie. Niestety nie skończy się tu jedynie na pochwale. Jeszcze nie widziałem w swojej karierze pasków odmrażania przedniej szyby, które byłyby tak denerwująco widoczne, co w Koleosie. Gdy lekko ruszamy głową czy wodzimy wzrokiem po tym co widać zza szyby paski znikają, ale po ustabilizowaniu wzroku w jednym punkcie owe paski natychmiast napadają na nas swoim denerwującym istnieniem. W Lagunie z 98 jakoś można było zrobić niewidoczne, nie rozumiem więc czemu nie daje się tego zrobić 20 lat później. Jestem ponadto ciekawy, kto wpadł na pomysł, by zaimportować panel przycisków sterowania szybami i lusterkami z Nissana? Dzięki czemu doszła typowo japońska wada podświetlania jednego guzika na pięć. Ale są też plusy: mimo wszechobecnej elektroniki pozostawiono parę fizycznych przycisków, chociażby od temperatury nawiewu. Mamy też wyraźnie oznaczoną skrzynię biegów z podświetleniem bieżącego biegu, czego brak denerwował u niejednego konkurenta. Dobrym wyposażeniem standardowym (w niektórych autach niedostępnym nawet za dopłatą) jest też poprawna widoczność, co jest raczej oczywiste w tak wysokim aucie.
Elektroniczne zegary nie wymagają dopłaty
Wygląd auto ma jak milion dolarów, we wnętrzu i wyposażeniu względny remis, teraz więc Koleos zmierzy się z drogą. Jak jeździ, dla kogo jest i jakie ma mocne i słabe strony?
Gdzie Koleosowi się nie chce
Przyznam, że nie musiałem czekać do końca tygodniowego testu by stwierdzić, że auto nadaje się w teren i w trasę, ale już niekoniecznie do typowo miejskiego ruchu. Oto dlaczego.
Już po odebraniu auta i wsiąknięciu nim w jedną z zakorkowanych, stołecznych przelotówek dał się we znaki nie lubiący miejskich podjazdów tandem skrzyni z silnikiem. Nie wszystkie mocne diesle potrafią sprawnie, bez opóźnienia ruszyć z miejsca. Ten współpracuje do tego z bardzo ciekawą skrzynią biegów: jest to bezstopniowe CVT, które przez większość czasu stara się udawać normalną skrzynię z 7 biegami. Przy delikatnym przyśpieszaniu zachowuje się jak skrzynia bezstopniowa, natomiast mocniejsze wciskanie gazu wywołuje emulację sztucznych biegów. W teorii to połączenie jest dobre, pozwalając teoretycznie na połączenie płynności CVT z eliminacją denerwującej dla wielu kierowców cechy w postaci jednostajnego wycia przy przyśpieszaniu.
Skrzynia X-Tronic najczęściej udaje zwykły automat, lecz to CVT
Ale jak to czasem z teorią bywa, czasem dostaje ona w policzek od praktyki. Faktycznie często skrzynia działa tak jak konstruktorzy chcieli, ale są też sytuacje, gdy zamiast łączyć dobre cechy klasycznego automatu z CVT, łączy ona ich wady. Objawia się to poprzez opieszałe i głośne przyśpieszanie przy typowo miejskim podjeżdżaniu do przodu. Skrzynia zachowuje się wtedy w sposób irytujący, jakby nie wiedząc w jakim trybie poradzić sobie z sytuacją. W efekcie ruszanie bardzo przypomina znane auta z uszkodzonym sprzęgłem: auto wyje, przeciąga obroty, które opieszale zamieniają się w ruch auta do przodu. Wszystko to trwa wieki: wciskasz kierunkowskaz by zmienić pas, bo widzisz dogodną dla siebie lukę, ale zanim auto zareaguje ruchem sytuacja staje się dawno nieaktualna. Chce się wtedy zapytać po co 175 koni, skoro nie można z nich skorzystać bardziej niż z 75 w Clio. Eliminacja tego efektu wymaga bardziej zdecydowanego wciskania gazu. A wtedy -co oczywiste- też cicho nie jest. Ponadto, testowy egzemplarz cechowało charakterystyczne wycie przy przyśpieszaniu w granicy między 20-35 km/h. Podobne zaobserwowaliśmy niedawno w Suzuki Ignis 4x4. Suma summarum cechy te składają się na to, że w delikatnej, miejskiej jeździe auto jest powolne, głośne i ociężałe. Przez moment wręcz przezwałem je "Kloceos". Dlatego nie do końca polecamy Koleosa kierowcom spędzającym w takim ruchu większość czasu.
Gdzie Koleos dostaje skrzydeł
Dziwne rzeczy dzieją się natomiast, gdy chcemy Koleosem przyśpieszyć i strzelić sobie choćby szybką trasę na ekspresówce. Zwykle po ociężałym przy małych prędkościach samochodzie spodziewamy się tego, że ze wzrostem prędkości będzie tylko gorzej.
Ku naszemu zdziwieniu jednak Koleos całkowicie zmienia swoje oblicze i staje się autostradowym wyjadaczem i to w stopniu wręcz nieprawdopodobnym jak na tak wysokiego SUV-a. Tak jak samolot Blackbird przecieka niezdarnie olejem na ziemi, uszczelniając się dopiero przy naddźwiękowym locie w przestworzach, tak Koleos spina się w trasie i przelatuje przez wszelkie przeszkody w sposób pewny i niezauważalny. Skrzynia traci nagle swoje denerwujące właściwości, silnik pokazuje swoją stadninę (którą zarazem mniej słychać), a kierowca nie wierzy, jak to wszystko jest możliwe. Zawieszenie daje radę mimo braku trybów jazdy, a auto ochoczo wyprzedza wszystko, co mu się każe. Po zjechaniu z trasy nie straszne są też bezdroża, bo i kuzyna X-traila raczej nie da się łatwo zakopać w byle błotku, a prześwit z nawiązką wystarczy na nawet bardzo wysoki, marketowy krawężnik, czyli typową przeszkodę większości SUV-ów.
Silnik lubi trasę i bardzo mało pali
Na dodatek ciężko się przyczepić do spalania. Średnio w teście wyszło 8,5: 9,2 w mieście i 7,0 w trasie. Przecież nawet pomijając fakt, że producent deklaruje jeszcze mniejsze zużycie, są to genialne wyniki jak na ważącego ponad 1800 kg kolosa-Koleosa. Tym bardziej, że mamy tu automat.
Cenowo
Renault ostatnio idzie w kierunku upraszczania cennika, co widać choćby po dziwnie skromnej ilościowo gamie silnikowej Talismana. Katalog Koleosa jest nawet bardziej skromny, co bardzo upraszcza choćby moją pracę przy opisaniu go: mamy dwa silniki diesla i trzy wersje wyposażenia. The End.
Za 111 tysięcy złotych możemy sobie kupić podstawową wersję ZEN z obfitującym w wiele prekursorskich rozwiązań dieslem 1.6 o mocy 130 koni. Dla spokojnych dusz powinno wystarczyć. Nie będzie tu napędu 4x4, ale wyposażenie tej wersji jest w sumie i tak bardzo dobre, a brak podgrzewanej przedniej szyby mogę w tym przypadku zaliczyć do plusów. Skrzynia będzie manualna, jest więc to dobra wersja dla tradycjonalistów. Podstawowa wersja ma elektroniczne zegary, sczytywanie znaków, elektryczny hamulec, kontrolę pasa ruchu, wspomaganie parkowania tyłem, doświetlanie zakrętów, tylne światła LED, kartę Hands Free, klimatyzację dwustrefową, 7 calową nawigację, aluminiowe detale nadwozia i skórzaną kierownicę wraz ze skórzanymi elementami tapicerki. Właściwie brakuje jedynie świateł mijania w technologii LED, by powiedzieć, że więcej nie trzeba. A gdyby jednak było trzeba, można dopłacić do wersji Intens 9 tysięcy złotych.
Szkoda, że część kokpitu też nie jest jasna
Następne dwie wersje to już 175 konne 2.0 dCi z napędem 4x4 do wyboru z przekładnią manualną, lub X-Tronic, dostępne w specyfikacji Intens lub testowe Paris. Ceny zaczynają się od 136 tysięcy, kończąc na kwocie 158 tysięcy złotych.
Biorąc pod uwagę gabaryty i wyposażenie można powiedzieć, że Koleos jest uczciwie wyceniony. Są auta nieco tańsze, są też o wiele droższe. Zapewne najczęściej Koleos będzie się u nas przepychał ze Skodą Kodiaq, która kosztuje co prawda 93 tysiące, ale w tej cenie oferuje silnik benzynowy, nie diesla. Najtańszy diesel ma aż 150 KM, ale i cenę od 122 tysięcy. Jak widać silnikami oba auta wymijają się zgrabnie co półpiętro.
Nocny kokpit wygląda zachęcająco
Podsumowanie
Renault Koleos to całkiem fajny francusko-japońsko-koreański samochód. Trzeba tylko wiedzieć komu go polecić. I tak Koleosa ze skrzynią X-Tronic polecamy, jeśli niezbyt często poruszacie się w dłuższym korku (wtedy będziecie żałować, że nie kupiliście czegokolwiek innego), lubicie szybkie trasy i chcecie duże auto, wyglądające jak takie za miliony monet, które spali zaledwie tyle ropy, co mój stary Rover palił 214 benzyny. Jeśli czasem macie też kawałek bezdroża do pokonania tym bardziej jest to dobry zakup.
Koleosa polecamy wszędzie, poza miejskimi korkami -da radę
Zalety: Bardzo atrakcyjny wygląd i wyposażenie nawet w wersji podstawowej, dobra cena wersji podstawowej, dobre silniki diesla z niezłymi osiągami, przestronność i widoczność, bardzo małe spalanie, duży bagażnik, doskonałe prowadzenie w trasie i niezłe właściwości terenowe (prześwit, 4x4), auto wygląda na sporo większe i droższe, niż jest
Wady: Skrzynia CVT X-Tronic źle podchodzi do podjazdów w korku, paski podgrzewania szyby przedniej są wyjątkowo irytująco widoczne, panel przycisków sterowania z Nissana, wnętrze jest kolorystycznie monotonne, niektóre dodatki dziwnie (np. nieprzekonująca faktura wstawek z faktura drewna), dość mała -choć trafna- oferta silnikowa, brak trybów jazdy.
Najważniejsze dane techniczne pojazdu:
|
Renault Koleos Intens Energy dCi 175 X-TRONIC 4x4
|
Zespół
Napędowy
|
Pojemność silnika
|
1995 cm3
|
Ilość cylindrów / zaworów
|
4 / 16
|
Moc maksymalna / przy obrotach
|
177 KM / 3750
|
Moment maksymalny / przy obrotach
|
380 Nm / 2000
|
Skrzynia biegów / ilość biegów
|
X-Tronic / bezstopniowa
|
Napęd / Rodzaj paliwa
|
4x4 / ON
|
Osiągi
|
Sprint 0-100 km/h / V-max (km/h)
|
9,5 sek. / 201 km/h
|
Zużycie paliwa: miasto / trasa / mieszane
Zużycie paliwa z testu: miasto / trasa / mieszane*
|
6,2 / 5,8 / 5,9
9,2 / 7,0 / 8,5
|
Wymiary
Nadwozia
|
Rozstaw osi
|
2705 mm
|
Długość
|
4675 mm
|
Szerokość
|
1843 mm
|
Wysokość
|
1678 mm
|
Pojemność bagażnika / pojemność zbiornika paliwa
|
579 l / 60 l
|
Rodzaj nadwozia / masa własna
|
SUV / 1804 kg
|
Emisja CO2
|
156 g/km
|
Ogumienie
|
225/55 R19
|
Cena wersji podstawowej
|
109 900 zł (ZEN Energy dCi 130)
|
Cena modelu testowego
|
164 950 zł (Intens Energy dCi 175 X-TRONIC 4x4 + dodatki)
|
Test przeprowadzono w dniach _ na dystansie _ km.
Komentarze: