Przeczytaj artykuły o wybranej marce
TEST: Nissan Note 1.5 dCi 90 KM Tekna - sushi z bagietką
Nowy Nissan Note wjechał na dobre do salonów. Europejska premiera miała miejsce w 2013 roku w Genewie, a my po raz pierwszy zaznajomiliśmy się z autem przy okazji Verva Street Racing na stoisku Nissana. Samochód wydał się całkiem ciekawy, więc postanowiliśmy go przetestować. Udało nam się to, jako jedna z pierwszych redakcji internetowych możemy zaprezentować Państwu jego test. Sympatyczne auto na czeskich rejestracjach poznaliśmy gruntownie w ubiegłym miesiącu, sprawdzając nawet, czy uda się uniknąć mandatu za parkowanie udając Czecha. Jesteście ciekawi?
Nissan oddalił odrobinkę nowego Note od bycia minivanem, a zbliżył do standardowej klasy B. Nowy Note jest względem starego minimalnie niższy, choć dalej wyższy niż konkurenci z typowego segmentu B. W pozostałych kierunkach Japończyk nieznacznie się roztył, ale do zawodnika sumo typu Navara wciąż mu rzecz jasna daleko.
Stylistyka
Stylistyka pojazdu to połączenie nowych kształtów z klasyczną już koncepcją. Przód zdobią po nowemu wykrojone reflektory z wgryzającym się w nie grillem.
Z tyłu mamy z kolei przykład emigracji: lampy powędrowały nieco na południe i są osadzone niżej, klasycznie. Stary model miał pionowe lampy umieszczone na wysokości szyby, zachodzące na dach. Zmiana wyszła autu na dobre, tył stał się krąglejszy, całe auto wydaje się mniej pudełkowate, a same lampy mają ciekawy kształt.
Bok auta to klasyczny minivan, ale z racji zmniejszonej wysokości, prezentujący się dość przysadziście. Boczne tylnie szyby to dobra, stara szkoła projektowania: w odróżnieniu od wielu innych samochodów, przez te w Nissanie można wreszcie coś zobaczyć. Doszedł za to jeden dodatkowy słupek przedni. Klamki umieszczono wysoko, lusterka mają odpowiednią wielkość.
Wnętrze i wyposażenie
Można polubić Nissana za ciekawe zegary z ekonomizerem w formie świetlnej ramki nad nimi, czytelną konsolę środkową, sporą przestrzeń z przodu i jeszcze większą z tyłu. Doprawdy, tył samochodu to iście królewskie miejsce, ciężkie do pobicia w swojej klasie: siedzi się wysoko, wygodnie, przestrzeni na nogi jest bardzo dużo. Zajęcie miejsca z tyłu ułatwiają drzwi otwierające się bardzo szeroko (aż do kąta 90°). Panel klimatyzacji automatycznej ma ciekawą formę zbudowaną w koło, a obsługa radia nie ogranicza się do „dotyku”, ale daje też możliwość naciskania normalnych guzików, które w czasie jazdy są o wiele wygodniejsze. Poza tym zaimplementowano fajny system multimedialny z dobrą nawigacją, kamerą cofania i czymś, co nazwałem trybem grania w pierwszą część GTA. Jeśli ktoś pamięta tą kultową grę w pierwszej odsłonie to wie, że widok bohatera, samochodów i miasta był pokazany od góry. W Nissanie też można zobaczyć swój samochód od góry, wraz z najbliższym jego otoczeniem. Wrażenie jest bardzo ciekawe, zupełnie jakby do samochodu producent dołączał zdalnie sterowany helikopterek z kamerą, który obsługiwany przez pracownika centrali firmy lata wytrwale za samochodem i pokazuje co się wokół niego dzieje. Na szczęście takie kosztowne, niecodzienne rozwiązanie nie było potrzebne. Auto ma zamontowane kamery śledzące obraz dookoła, a komputer przetwarza obraz niwelując dystorsję, w efekcie na ekran trafia obraz mniej więcej tego, co znajduje się dookoła samochodu, ładnie imitując widok z góry. Nowoczesne i oryginalne rozwiązanie przydaje się przy parkowaniu i budzi zainteresowanie pasażerów. Jak to jednak z innowacjami bywa, pierwszy raz bywa trudny.
Sam ekran radia jest dość mały, a w trybie „od góry” dzieli się dodatkowo na dwie sekcje: pierwsza daje obraz ze zwykłej kamery cofania, druga pokazuje widok z „magicznego trybu GTA I”. Efekt nie jest najlepszy, a jak jeszcze któraś kamera jest zamazana, człowiek docenia jednak swoje własne oczy. Niemniej, gratulacje dla Nissana za coś nowego. Nissan ma też pewien problem w konsekwencji designerskiej swoich produktów. Stylistyka radia utrzymana w konserwatywnym tonie, co kłóci się nieco z futurystycznymi zegarami. Panel klimatyzacji jest natomiast ciekawy tylko w testowanej wersji, bo auta z „manualną klimą” mają – jak sprawdziliśmy - zwykłe pokrętła ułożone jedno przy drugim. Jest więc kontrast między nowoczesnością (np. zegary) a klasyką (radio), szczególnie w tańszych wersjach, co jest niestety w Nissanie tradycją. Nawet nietuzinkowy Juke miał to samo: innowacyjny w formie i detalach samochód w wersji podstawowej dostawał kwadratowe do bólu radio i najzwyklejsze w świecie pokrętła, co zupełnie nie pasowało do reszty auta. Wciąż nie udało się też Japończykom wyperswadować oszczędności na żarówkach podświetlających przyciski w drzwiach. Panel kierowcy to przyciski do szyb, centralnego zamka i nie tylko, a podświetlony jest słownie jeden (przycisk szyb kierowcy) i to jedną, małą, mizerną kropką. Wygląda to jakby zamknięto tam podstarzałego świetlika i czekano aż popełni seppuku. I powinien, bo niedołężny jest.
Ogólnie ciężko prócz wymienionych wyżej rzeczy wykazać znaczące wady wyposażenia i wnętrza nowego Note, podobnie ciężko wypunktować inne jego zalety wywyższające go spośród konkurentów. Na pewno problemem tego auta nie jest widoczność, wyposażenie, czy przestrzeń, a kilka ciekawych innowacji wprawia użytkownika w dobry humor, niedociągnięcia nie psują go natomiast tak bardzo. W kwestii wykończenia jest podobnie: przyzwoita średnia jak na klasę. Poniżej tego poziomu wypada ozdobienie konsoli środkowej: jej boczne obramowania z daleka wydają się szarymi wstawkami, z bliska to jednak zwykły plastik pomalowany czymś nie najdroższym. Ponad przeciętność wynoszą się natomiast zegary i ciekawy krój drzwi. Ergonomia dobra, z kilkoma japońskimi smaczkami takimi jak dziwne miejsce na regulację podświetlenia zegarów (przy zegarach właśnie, o wiele mniej wygodne niż szybkie pokrętło pod kierownicą w Renault). Bagażnik daje radę, schowki również. Jeden szczegół, który wpadł nam w oko na koniec, to pokrywa airbagu pasażera. Wreszcie ktoś zrobił to po staremu: jest pokrywa, którą raczej łatwo będzie wymienić w razie odpalenia poduszki, nie będzie trzeba się martwić rozwaleniem połowy kokpitu. Oby jednak oczywiście nikt nie musiał tego sprawdzać.
Silnik i właściwości jezdne
Duży plus Nissana to jego zwarta, spójna charakterystyka prowadzenia. Dzięki temu w dużej mierze wydaje się, że auto ma więcej niż 90 KM. Nie czuć w tłumieniu nierówności żadnych następstw prowadzenia wyższego auta (szczególnie odczuwalnych przy poprzecznie pofałdowanej nawierzchni), Nissan prowadzi się jak zwykły, niższy samochód. Bardzo dobrze działają pedały, kierownica i skrzynia biegów. Zawieszenie nie dopuszcza większych przechyłów, ale też nie powoduje wstrząsu mózgu. Może ciężko w tym subiektywnie odnaleźć charakter z jedną dominującą cechą, ale też nie każdy tego szuka. Jeśli ktoś ceni równowagę w charakterystyce jazdy, lubi japońskie podejście do złotego środka w tej dziedzinie, będzie z Nissana zadowolony. Komfort akustyczny dokłada się do tego obrazu, zawieszenie jest ciche, jeśli już coś da się usłyszeć to silnik.
Francuski diesel 1.5 dCi to tradycyjny napęd Nissanów od czasu zawiązania aliansu Renault - Nissan. Silnik testowego Nissana zdecydowanie dawał radę i nic dziwnego: to co oferuje motor to optymalna moc dla pojazdu tej wielkości. Niby 90 KM to nie aż tak dużo, a przyśpieszenie nieco poniżej 12 sekund to nie rekord w klasie, ale odczucia są jakby pozytywniejsze od danych katalogowych. Przy stałych prędkościach jest bardzo cicho. Przyspieszanie wypada głośniej, ale w końcu diesel to nie trolejbus. Motor ma swoje jedne, specyficzne obroty przy których jest nieco głośniejszy (okolice 2.5 tys. obrotów na minutę), poniżej i powyżej tej wartości jest dobrze. Spalanie kształtuje się na rozsądnym poziomie, niespodzianką było zbliżenie się do danych fabrycznych (zwykle przecież zaniżanych)mimo niskiego przebiegu auta i warunków zimowych. Bardzo delikatna trasa i bez problemu 4 z przodu, najczęściej natomiast 5. Szóstkę osiągnąć trudno. Pamiętajmy jednak, że mimo tych świetnych wartości, diesel nie jest dla każdego. Często lepiej kupić benzynę, w tym przypadku 1.2 o mocy 80 lub 98 KM, nie narażając się na potencjalne problemy z coraz bardziej skomplikowanym osprzętem.
Podsumowanie i warunki finansowe
Nissan Note to dobre auto: poręczne w mieście, przestronne, oferujące dobrą widoczność. Ma kilka ciekawych akcentów takich jak atrakcyjne zegary i system wizualizacji przestrzeni dookoła samochodu. Może się poszczycić bardzo zwinną, spójną charakterystyką prowadzenia i ponadprzeciętnie wygodnym tylnim rzędem. Fajnie też, że system multimedialny ma tradycyjne guziki, dzięki czemu nie trzeba za każdym razem używać „dotyku”, który nie zawsze jest wygodnym rozwiązaniem.
Potknięcia o których należy wiedzieć to zbyt mały ekran multimedialny (guziki niestety zabrały trochę miejsca) i typowo japońska niespójność w projektowaniu detali: z jednej strony nowoczesne zegary, z drugiej kwadratowe radio. Tu system kamer, tam jedna rachityczna lampka podświetlająca na cały zestaw przycisków na drzwiach kierowcy. Niezbyt wyszukane ozdobniki kokpitu mieszają się z dobrym spasowaniem plastików. Misz masz jak w sushi. Sushi z francuską bagietką, jeśli pamiętać o kraju pochodzenia diesla. Na szczęście wyszło z tego smaczne połączenie.
Bezapelacyjnie korzystna jest cena samochodu. O ile producent dołączy każdemu czeskie tablice rejestracyjne, tak jak w testowym egzemplarzu należącym do praskiej centrali Nissana, zaoszczędzenie na kosztach parkowania w miastach jest proste. Nieopatrzne niekupienie biletu parkingowego skutkujące pukaniem w szybę pana parkingowego można skwitować słowami „dobry den, ja ne rozume”, co parkingowy z kolei ripostuje wytrzeszczem i machnięciem ręki. Teraz można się śmiać, true story, sprawdzone.
Poważnie jednak: podstawowy Nissan z 80 konnym motorem benzynowym to wydatek około 44 tysięcy złotych, a jest na pokładzie wszystko co potrzebne (łącznie z pełną elektryką z przodu) nie licząc klimatyzacji. Po jej wydębieniu i dilera, tudzież uzyskaniu innego rabatu, należy stwierdzić, że to dobra cena za te wielofunkcyjne, japońskie auto. W tej samej specyfikacji (Visia) można otrzymać testowanego diesla, ale cena rośnie o 10 tysięcy złotych. Mocniejsza benzyna (98 KM) w środkowej specyfikacji Acenta to wydatek 55 tysięcy złotych. Najdroższy Note to testowa Tekna, aż 70 tysięcy złotych. To już duża kwota, w której atrakcyjność cenowa Nissana zaczyna tracić na blasku. Nie traci jej jednak wersja podstawowa, którą szczerze polecamy.
Zalety i Wady
Plusy
Przestronność, widoczność, tylnia kanapa, innowacyjny system kamer, obecność tradycyjnych przycisków w obsłudze systemu multimedialnego, atrakcyjne zegary, atrakcyjna ceny tańszych wersji, bardzo dobre prowadzenie, spalanie i rozsądne osiągi
Minusy
Mały ekran systemu multimedialnego, nieco za słaba rozdzielczość obrazu z kamer, dziwne „starojapońskie” rozwiązania we wnętrzu (tylko jeden podświetlony guzik na drzwiach, dziwne umiejscowienie regulacji podświetlenia nocnego), miejscami tanie ozdobniki wnętrza, stylistyczne niedopasowanie radia, nieciekawy panel standardowej klimatyzacji w porównaniu ze sterowaniem testowej automatycznej.
Najważniejsze dane techniczne pojazdu: |
Nissan Note 1.5 dCi 90 KM Tekna |
|
Zespół Napędowy |
Pojemność silnika |
1461 cm3 |
Ilość cylindrów/zaworów ogółem |
4 / 16 |
|
Moc maksymalna / przy obrotach |
90 KM / 4000 |
|
Moment maksymalny / przy obrotach |
200 Nm / 1750 |
|
Skrzynia biegów / ilość biegów |
Manualna / 5 |
|
Napęd / Rodzaj paliwa |
przedni / ON |
|
Osiągi |
Sprint 0-100 km/h / V-max (km/h) |
11,9 sek./ 179 km/h |
Zużycie paliwa: miasto / trasa / mieszane Zużycie paliwa z testu: miasto / trasa / mieszane* |
4,2 / 3,2 / 3,6 5,6 / 4,0 / 5,1 |
|
Wymiary Nadwozia |
Rozstaw osi |
2600 mm |
Długość |
4100 mm |
|
Szerokość |
1695 mm |
|
Wysokość |
1530 mm |
|
Pojemność bagażnika/pojemność zbiornika paliwa |
381 l/ 41 l |
|
Rodzaj nadwozia / masa własna |
Hatchback / 1129kg |
|
Emisja CO2 |
92 g/km |
|
Ogumienie |
195/55 R16 |
|
Cena wersji podstawowej |
43 990 zł (Visia 1.2 80 KM) |
|
Cena modelu testowego |
74 290 zł (Tekna 1.5 dCi 90 KM + dodatki) |
* Test przeprowadzony w dniach 17 – 23.01.2014 na dystansie 1065 km.
Tekst: Marcin Dziekoński / SA zdjęcia: Agencja 10,5
Zdjęcia:
Komentarze: