Przeczytaj artykuły o wybranej marce
TEST: Mitsubishi Space Star 1.2 80 KM Invite
Firma Mitsubishi zaproponowała nam test auta o bardzo ciekawej nazwie. Ogólnie w nazewnictwie modeli są dwie szkoły. Pierwszą z nich jest konserwatyzm: nazwy nie zmieniają się od lat, wartością jest ciągłość. Astra i Golf pozostają więc kompaktami, Zafira nie zamienia się nagle nazwą z Corsą, a Passat nie staje się nagle na przykład "BigBunkrem". Drugie podejście to "zamieszajmy raz na czas". I tak Opel zamieszał zastępując Vectrę Insignią, Toyota powołując do życia Aurisa, a Mitsubishi serwując w Europie nowego Space Stara. Pamiętacie poczciwego minivana sprzedawanego pod tą nazwą? Nic z tych rzeczy. Tym razem przed Państwem Space Star segmentu B.
Właściwie auto mogłoby się nazywać Colt. Ale Colt swego czasu zmienił się w mikrovana, a obecnie nazwa ta nie figuruje w polskiej ofercie Mitsubishi. W innych częściach świata nazywają Space Stara Mirage, ale w Europie by to nie przeszło. Żeby nazwa była trafna, trzeba by było dospawać mu skrzydła w układzie Delty i podczepić kilka rakiet, ale wtedy już na pewno sprawa sądowa z Francuzami z Dassault byłaby pewna. Postawiono więc na nazwę Space Star, która akurat była wolna i chętna.
TEORIA
Nowy Space Star to budżetowe auto segmentu B. W założeniach miała to być dość tania maszyna, jedna z mniejszych w segmencie B, ale też wyraźnie większa niż segment A. Mitsubishi nie kojarzy się z autami budżetowymi, tym bardziej cieszy, że firma zechciała zaproponować coś mniej zamożnym klientom. Cena auta w podstawowej wersji wynosi 39 990 złotych, a rocznik poprzedni można otrzymać za 36 990 zł. Za te pieniądze dostajemy samochód o następujących parametrach:
845 kg masy własnej, długość 3710 mm, bagażnik 235 litrów, aerodynamika Cx 0,27, 2 silniki benzynowe, trzycylindrowe do wyboru, przekładnia automatyczna CVT w opcji. Atutem ma być wysokie bezpieczeństwo na czele z opatentowanym przez Mitsubishi nadwoziem RISE, oferującym unikalne rozpraszanie energii kolizji.
Jak widać po wymiarach, auto jest dość niewielkie i wyraźnie skierowane do osób jeżdżących po mieście i w niewielkie trasy. Cieszy moc silników: pierwszy 1.0 ma 71 KM, drugi 1.2 80 KM i ten można doposażyć w skrzynię automatyczna. Wersje wyposażenia są trzy: Inform, Invite, Intense. Najdroższa Intense z mocniejszym silnikiem to wydatek niecałych 46 tysięcy złotych, lub 49 990 po wyborze skrzyni CVT.
Podstawowa wersja Inform zawiera:
-
Czołowe poduszki bezpieczeństwa dla kierowcy i pasażera
-
Boczne i kurtynowe poduszki bezpieczeństwa dla kierowcy i pasażera
-
System ABS z elektronicznym rozdziałem siły hamowania (EBD)
-
System stabilizacji toru jazdy i kontroli trakcji (ASC+TCL)
-
Klimatyzacja manualna
-
Radioodtwarzacz CD/MP3
-
Elektrycznie regulowane lusterka boczne
-
Szyby przednie regulowane elektrycznie
-
Regulacja wysokości fotela kierowcy
-
Zdalnie sterowany centralny zamek
- Wskaźnik temperatury zewnętrznej (tylko Inform)
Następna wersja Invite wzbogaca auto o:
-
System wspomagania ruszania pod górę (HSA)*w wersji z CVT
-
Lusterka boczne w kolorze nadwozia
-
Klamki zewnętrzne w kolorze nadwozia
-
Elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka boczne
-
Przyciemniane tylne szyby
-
Chromowane klamki wewnętrzne
-
Lusterko oraz uchwyt do biletów parkingowych w osłonie przeciwsłonecznej kierowcy i pasażera
-
Srebrne wykończenie wlotów powietrza
-
Regulacja wysokości fotela kierowcy i pasażera
-
Szyby przednie i tylne regulowane elektrycznie ( szyba kierowcy z funkcją zapobiegającą przytrzaśnięciu )
-
Przednie światła przeciwmgielne
-
Światła z czujnikiem zmierzchu
- Przednie wycieraczki z czujnikiem deszczu
Najdroższy pakiet Intense zawiera ponadto:
-
Felgi aluminiowe 15" z oponami 175/55R15
-
Kierunkowskazy w lusterkach bocznych
-
Skórzana kierownica i gałka dźwigni zmiany biegów
-
Sterowanie systemem audio na kierownicy
-
Klimatyzacja automatyczna
-
Podgrzewane siedzenia przednie* w wersji z CVT
-
System dostępu bezkluczykowego (KOS)
-
Tempomat
- Zestaw głośnomówiący z Bluetooth
PRAKTYKA
Do testu otrzymaliśmy wersję Invite z silnikiem 1.2 80 KM z manualną skrzynią biegów w sympatycznym, zielonym kolorze. Ciężko powiedzieć coś złego o stylistyce samochodu, choć nie jest to też cokolwiek odkrywczego. Styliści nie eksperymentowali i narysowali model zachowawczo, nie decydując się na żaden dominujący styl. Dlatego auto jest miejscami narysowane obło, miejscami ostrzej, bez eksperymentów. Kwestia oceny subiektywnej tego stylu pozostawiamy gustom naszych czytelników. Samochód może się w każdym razie podobać, szczególnie z tyłu. Gdzieniegdzie jednak widać delikatnie "budżetowe" podejście, najbardziej w prostym uformowaniu drwi i klamek. Najmocniejszym punktem jest za to tył i on może sie na prawdę podobać. Tu styliści stworzyli zwarty, zdecydowanie narysowany projekt.
Wnętrze to poprawność w obowiązującym, japońskim stylu. Styliści urozmaicili je wstawką lakierowaną konsoli środkowej, okrągłymi nawiewami z boku i wąskimi, zdobionymi w środku. Zamontowano bardzo "dorosłą" kierownicę, dodano ringi zegarom, postarano się o ciekawy kolor podświetlenia całości (bursztyn -prawdopodobnie najbardziej przyjazny dla wzroku kolor). Tapicerka foteli ma bardzo poprawną jakość. Plastiki są twarde, ale to norma w klasie. Sporo miejsc na drobiazgi. Wszystko jest generalnie intuicyjne i znane kierowcom. Z pewnymi tylko wyjątkami.
Japoński styl prócz zalet ma też swoje typowe wady. Tradycyjnie Japończycy nie znają pojęcia wygody w kwestii obsługi komputera pokładowego. Guzik umieszczono na zegarach i to tak, że jego obsługa w czasie jazdy jest wręcz niebezpieczna (może o to chodziło?) Umieszczenie go na dźwigni wycieraczek byłoby o wiele lepszym pomysłem. Inna sprawa, że chwilowego spalania ten komputer i tak nie wyświetli. Na szczęście inne funkcje są dostępne. Drugą tradycyjnie japońską sprawą są mało estetyczne guziki do opuszczania szyb. Esteci lubią gdy panel przycisków jest ładny, a wszystkie przyciski podświetlone. Japończykom wszystko jedno: montują po prostu przyciski, a jeden z nich (od szyby kierowcy) otrzymuje małą dziurkę, przez która widać światło jedynej w całej okolicy żaróweczki. Choć patrząc na porażającą moc jej świecenia podejrzewamy raczej, że to nie żarówka, a świetlik z Okinawy. Względnie z Tajlandii, w której powstaje Space Star.
Wnętrze jest skrojone na miarę. Z przodu nie ma większych problemów z przestronnością, z tyłu dwie dorosłe osoby nie będące koszykarzami reprezentacji Polski też nie powinno narzekać. Niestety charakterystyka zawieszenia w połączeniu z małym rozstawem osi serwuje pasażerom z tyłu zupełnie inne doznania niż z przodu. Gorsze drogi niestety mogą dość wyraźnie "wytrząść" podróżnych tylnej kanapy. Zdecydowanie lepiej jechać z przodu. Chociaż i tam czasem czuć ową przypadłość zawieszenia. Jest ono bardzo poprawne w każdej sytuacji oprócz większych "bumpów", czyli mikro górek. Najazd na nie powoduje nieprzyjemne dobicie.
Na koniec należy wspomnieć o silniku. Ma on niewątpliwy plus w postaci dobrego spalania i niemałej jak na takie auto mocy. Całkiem nieźle są też tłumione wibracje na wolnych obrotach, a więc typowa przypadłość konstrukcji z trzema cylindrami. Z drugiej strony silnik jest dość głośny i jazda z prędkościami autostradowymi nie jest tym co tygrysy będą lubić najbardziej. Na szczęście osiąganie tych prędkości nie przychodzi autu z trudem i dynamika jest bardzo poprawna. Generalnie jednak jest to auto do miasta i w mniejsze trasy.
PODSUMOWANIE
Nowy Space Star to zupełnie inne auto niż kiedyś. Jest to na pewno maszyna na której można polegać, ale kupować je powinny osoby będące w targecie ustalonym przez samo Mitsubishi: młode lub starsze osoby, jeżdżące najczęściej maksymalnie w dwie osoby w mieście i na krótkich trasach. Dostajemy wtedy sympatyczne auto dla dwojga, pozycjonowane w segmencie B, dobry, japoński znaczek na masce i niezłe wyposażenie. Zapłacić za to trzeba też odrobinę mniej niż średnia w klasie, przy czym mocy dostaje się co najmniej tyle, albo więcej niż konkurenci oferują za te same pieniądze. Jeśli jednak ma to być auto typowo rodzinne, zdecydowanie nie jest to dobry wybór. Wychodzi tu jednak fakt bycia odrobinę mniejszym niż konkurencja z segmentu (choćby bagażnik sporo poniżej 300 litrów), miejsca z tyłu nie jest za dużo, a charakterystyka zawieszenia pasażerom tylnej kanapy też daje się czasem we znaki. Dlatego Mitsubishi słusznie stwierdziło, że jest to auto dla osób bardzo młodych, albo starszych.
PLUSY:
-
pewne na ogół zawieszenie
-
niezła cena i wyposażenie
-
niezła dynamika, dobre spalanie
-
urozmaicenia we wnętrzu, ładne podświetlenie
-
poprawna ilość miejsca z przodu
-
bardzo ładny tył
-
dość intuicyjna obsługa (poza komputerem)
-
sporo miejsc na drobiazgi
MINUSY:
-
komputer pokładowy obsługuje się źle, brak spalania chwilowego
-
słaba estetyka panelu szyb elektrycznych, tylko 1 guzik podświetlony
-
nie za dużo miejsca z tyłu
-
dość mały bagażnik
-
głośny silnik
-
zawieszenia dobija na dużych nierównościach
-
mały rozstaw osi, słaby komfort resorowania z tyłu
-
nieodkrywcza stylistyka boku auta
Najważniejsze dane techniczne pojazdu: |
Mitsubishi Space Star 1.2 80KM Invite |
|
Zespół Napędowy |
Pojemność silnika |
1193 cm3 |
Ilość cylindrów / zaworów |
3 / 12 |
|
Moc maksymalna / przy obrotach |
80 KM / 6000 |
|
Moment maksymalny / przy obrotach |
106 Nm / 4000 |
|
Skrzynia biegów / ilość biegów |
Manualna / 5 |
|
Napęd / Rodzaj paliwa |
Przedni / Pb95 |
|
Osiągi |
Sprint 0-100 km/h / V-max (km/h) |
11,7 sek. / 180 km/h |
Zużycie paliwa: miasto / trasa / mieszane Zużycie paliwa z testu: miasto / trasa / mieszane* |
5,2 / 3,8 / 4,3 5,6 / 4,1 / 4,7 |
|
Wymiary Nadwozia |
Rozstaw osi |
2450 mm |
Długość |
3710 mm |
|
Szerokość |
1665 mm |
|
Wysokość |
1505 mm |
|
Pojemność bagażnika / pojemność zbiornika paliwa |
235 l/ 35 l |
|
Rodzaj nadwozia / masa własna |
Hatchback / 845kg |
|
Emisja CO2 |
- g/km |
|
Ogumienie |
165/65 R14 |
|
Cena wersji podstawowej |
38 990 zł (Inform 1.0 71 KM) |
|
Cena modelu testowego |
42 598 zł (Invite 1.2 80 KM + dodatki) |
* Test przeprowadzony w dniach 16 – 23.10.2014 na dystansie 1455 km.
Tekst: Marcin Dziekoński / SA zdjęcia: Agencja 10,5
Zdjęcia:
Komentarze: