Przeczytaj artykuły o wybranej marce
TEST: Renault Fluence 1.6 dCi 130KM Intens
Kebab w bagietce to być może nie najlepszy pomysł. Ale francuskie auto produkowane w Turcji jak najbardziej. Od lat Megane w wersji sedan są produkowane właśnie tam i nie słychać o ani odrobinę gorszej jakości produktów z tureckiej fabryki w porównaniu z francuskimi odpowiednikami. Aktualna odmiana auta produkowanego w krainie słońca i baraniny występuje już pod swoją nazwą, została tym samym odseparowana od linii Megane. Mowa o Fluence, którego wersję po ostatnim faceliftingu niniejszym prezentujemy. Choć z nazwy są to więc już dwa oddzielne modele, paradoksalnie ostatni facelifting tylko bardziej upodobnił je do siebie. Zapraszamy do testu tego ciekawego auta, francuskiej alternatywy dla Octavii, Astry sedan i kilku innych wyrośniętych kompaktów.
Renault Fluence fot. Agencja 10,5
Faceliftingi Renault najczęściej są udane. Tak jest i w tym przypadku. Fluence zmienił się głównie z przodu i stał się nieco bardziej podobny do całej rodziny Megane. Zgodnie z obecnym trendem auto otrzymało światła jazdy dziennej LED, które umieszczono w zderzaku. Tradycyjnie już znaczek Renault stał się jeszcze większy. Całe auto mimo niemałych rozmiarów i wydatnego bagażnika jest urokliwe i ma pewną francuską lekkość. Nadwoziu nie poskąpiono ozdobnych detali: a to listwa malowana w kolor nadwozia, a to srebrna listwa okienna, z tyłu z kolei ozdobna końcówka wydechu. Lampy są ładnie i pewnie narysowane, szczególnie przednie z lampami wyładowczymi (standardowo są to soczewki z tradycyjnymi żarówkami). Wszystko to wpływa na ogólny, pozytywny odbiór stylistyki samochodu, który oferuje pewną alternatywę dla kilku mniej "obłych" konstrukcji z Niemiec.
Obłości wyróżniają francuskie auto od większości niemieckiej konkurencji
Podobną alternatywę odnaleźć można we wnętrzu. Mamy tu praktycznie to samo co w Megane III (a więc coś zupełnie innego niż w grupie VW), oczywiście z tą różnicą, że jak przystało na sedana Fluence oferuje znacznie więcej miejsca z tyłu i w bagażniku, niż jego siostra Megi. Kokpit łączy w sobie ostre i obłe linie, głównym motywem są dwa symetryczne łuki ciągnące się od panelu centralnego do okolic bocznego nawiewu i słupków. Wszystko jest nieźle spasowane i miłe w dotyku, choć plastiki są odrobinę gorsze od tych w Megane (nieco twardsze), praktycznie nie da się tego zauważyć wzrokowo. Trzeba dotknąć by wykryć tą drobną różnicę. I tak jednak jakość jest dość wysoka, a właśnie taki a nie inny jej odbiór jest też w dużej mierze efektem kolorystyki wnętrza testowego egzemplarza.
Wnętrze w jasnym wariancie kolorystycznym jest piękne
Testowy Fluence jest w kwestii kolorystyki kokpitu i jego ozdobników samochodem przypominającym trochę stare dobre czasy, kiedy w pierwszych Lagunach montowano dwukolorowe, jasne wnętrze z grubymi, welurowymi fotelami. Weluru co prawda nie ma, ale są bardzo przyjemne, jasne kolory w kilku odcieniach. Wiele detali wnętrza jest dodatkowo lakierowanych, są też elementy skórzane. Jeśli dodać do tego elegancką, ale też nowoczesną linię kokpitu i bardzo ładne fotele, otrzymuje się obraz środka, w którym aż chce się przebywać. Duża ilość jasnych elementów każe jedynie przyszłym właścicielom dbać o czystość, jasne elementy mogą się z czasem przybrudzić. Osobiście wolę jednak dbać o piękne wnętrze, niż mieć niezniszczalne, a brzydkie.
Elegancja łączy się z nowoczesnością, ale bez nadmiaru guzikologii
Wyposażenie samochodu jest kolejną rzeczą, która z pewnością nie zniechęci pasażerów do przebywania we wnętrzu Fluence. Oczywiście z góry wiadomo, że mamy tu cały sklep z poduszkami i systemami kontroli, więc nie warto się o nich rozpisywać. Skupmy się więc na tym, co nacieszy oczy pasażerów. I tak mamy tu bardzo ładne i czytelne zegary z elektronicznym prędkościomierzem (przez liftingiem były analogowe) i te akurat zegary naprawdę można pochwalić. Radio ma czytelny panel i oddzielny wyświetlacz nad nawiewami środkowymi, jak w starszych Renault. Obsługiwać można je tradycyjnie dla marki pilotem przy kierownicy, który zawsze jest w tym samym miejscu, czego nie można powiedzieć o tak obecnie popularnych przyciskach na kierownicy. "Elektryka" jest pełna i obsłużyć ją można ładnymi przyciskami, na które nie pożałowano diod podświetlających, w czym tak namiętnie lubują się niemal bez wyjątku konkurenci z Japonii. Bardzo dobrze obsługuje się też panel klimatyzacji dwustrefowej, który łączy w sobie nowoczesność z brakiem choroby nadmiaru klawiszy. Tak powinno to wyglądać w nowoczesnym samochodzie. Postęp nie musi oznaczać nadmiernej komplikacji.
Logo Renault jak zwykle coraz większe, w zderzakach nowe LEDy
Po przekręceniu kluczyka, przepraszam, wciśnięciu guzika start, można zauważyć, że silnik się włączył. Bardziej właśnie zauważyć, niż usłyszeć. Jak na diesla we wnętrzu jest bardzo cicho. A od razu należy tą najnowszą odmianę dCi pochwalić. Jest oszczędność, są osiągi, jest wszystko co na co dzień potrzebne do szczęścia. Motor 1.6 zdaje się być użytkowo pod każdym względem lepszy. Jego "dmuchnięcie" przy wyprzedzaniu jest bardzo przyjemne. Zawieszenie jest z kolei wyraźnie bardziej komfortowe od niemieckich, zgodnie ze starymi stereotypami. Mamy więc odrobinę mniej sportu i sztywności, ale pasażerowie nie będą za to narzekać, że ich "wytrzęsło".
Kierownica przepiękna, niestety pewnie z czasem zacznie się brudzić
Czas przyjrzeć się katalogowi Fluence. Jeśli chodzi o gamę silnikową, dostępne są trzy odmiany diesla i jedna benzyna. Warto nadmienić, że ta ostatnia to stara dobra 1.6 16V. Nie jest to bynajmniej wada. To bardzo dobra konstrukcja o niezłych osiągach, w sam raz dla osób nie ufających słowu downsizing, chcących mieć tradycyjne 4 cylindry bez turbiny. Dodajmy, że silnik doskonale nadaje się do gazu. Moce diesli to natomiast 95, 110 i 130 KM. Środkowa odmiana może być sprzężona z automatem EDC. Ceny Fluence kształtują się w kwotach od 55 do 84 tysięcy złotych. Wybierać można spośród odmian wyposażenia START, LIFE, LIMITED i INTENS. Wszystkie są dobrze wyposażone. Często można też liczyć na promocje i upusty.
Dbałość o detal widać również na tunelu środkowym
W niniejszym teście zebrało się jak widać dużo zalet. Faktycznie auto ma ich wiele i autentycznie się w naszej redakcji - od zawsze z resztą dość "frankofilskiej" - spodobało. Trzeba jednak z dziennikarską uczciwością wskazać na koniec kilka wad. Po pierwsze, choć bagażnik jest ogromny, dostęp do niego jest gorszy niż w liftbackach. Po drugie, ksenony są niestety bardzo mocne. Brzmi jak zaleta (faktycznie świecą rewelacyjnie), ale nie jeśli poziomowanie ma w zwyczaju ustawiać je zbyt wysoko. Niestety w nocnej trasie przyjdzie nam mieć bardzo wielu znajomych, bo miganie światłami będzie tu częstą reakcją. Potęga świecenia tych świateł jest tak wielka, że można by przegonić Draculę. Albo przyciągnąć Policję, bo i taki przypadek miał miejsce. W skrajnych przypadkach pozostaje wozić ze sobą zaświadczenie, że auto jest sprawne, przeszło homologację i tak po prostu ma. Na szczęście problem ten nie dotknie w żaden sposób samochodów ze zwykłymi światłami, a więc powiedzmy sobie szczerze w przypadku tego modelu - 95% nabywców. Tak przy okazji, nie warto w ksenonowym Fluence włączać długich. Działają tu już zwykłe żarówki i jedyne co poprawią to oświetlenie gałęzi drzew nad drogą. Strumień samych ksenonów co najwyżej nieznacznie zażółcą.
Ksenony świecą doskonale, są bardzo mocne, niestety poziomowanie ustawia je często zbyt wysoko
Podsumowanie
Fluence po liftingu bardzo zyskał. Wnętrze jest rewelacyjne, a warto zaznaczyć, że jasny wariant kolorystyczny jest dostępny również w tańszych wersjach. Mimo nowoczesności samochodu nie ma też problemu z "przekombinowaniem" z guzikologią. Samochód jest dobrze wyposażony, rozsądnie wyceniony, ma duży bagażnik i przestronne wnętrze. Tradycyjnie dla Renault jest też bardzo bezpieczny i po prostu ładny. Ponadto, w ofercie właściwie każdy silnik jest z użytkowego punktu widzenia godny polecenia, szczególnie testowy, choć cieszy też stary dobry 1.6 16V w ofercie. Jeśli więc ktoś szuka komfortowego auta o bardziej skomplikowanej od kątów prostych stylistyce, z wnętrzem w którym poczuje się jak w domu, nie zawiedzie się. Przemyśleć sprawę powinni jedynie Ci, którzy lubią bardzo sportowe zawieszenie i często przewożą duże, foremne przedmioty, bo o ile sam bagażnik połknie je bez problemu, to jego otwór załadunkowy już niekoniecznie. Radzimy też mocno przemyśleć dokupienie ksenonów, które mają wyraźnego "buga" w systemie poziomowania. To właściwie jedyna poważna wada tego samochodu, która powinna być natychmiast poprawiona.
Dużo miejsca z tyłu i wielki bagażnik z przeciętnym niestety (jak to w sedanie) otwotem załadunkowym
PLUSY:
- lekka, obła stylistyka, dużo detali
- piękne wnętrze
- dobry silnik
- wyposażenie
- cena
- bezpieczeństwo
- przestronność (szczególnie tył i bagażnik)
- komfortowe zawieszenie
- doskonały pilot radia
MINUSY:
- otwór załadunkowy ustępuje liftbackom
- ksenony świecą za wysoko
Najważniejsze dane techniczne pojazdu: |
Renault Fluence 1.6 dCi 130KM Intens |
|
Zespół Napędowy |
Pojemność silnika |
1598 cm3 |
Ilość cylindrów / zaworów |
4 / 16 |
|
Moc maksymalna / przy obrotach |
130 KM / 4000 |
|
Moment maksymalny / przy obrotach |
320 Nm / 1750 |
|
Skrzynia biegów / ilość biegów |
Manualna / 6 |
|
Napęd / Rodzaj paliwa |
przedni / ON |
|
Osiągi |
Sprint 0-100 km/h / V-max (km/h) |
9,8 sek. / 200 km/h |
Zużycie paliwa: miasto / trasa / mieszane Zużycie paliwa z testu: miasto / trasa / mieszane* |
5,7 / 3,9 / 4,6 5,7 / 4,7 / 5,3 |
|
Wymiary Nadwozia |
Rozstaw osi |
2702 mm |
Długość |
4622 mm |
|
Szerokość |
1813 mm |
|
Wysokość |
1479 mm |
|
Pojemność bagażnika / pojemność zbiornika paliwa |
530 l/ 60 l |
|
Rodzaj nadwozia / masa własna |
Sedan / 1433kg |
|
Emisja CO2 |
119 g/km |
|
Ogumienie |
205/55 R17 |
|
Cena wersji podstawowej |
55 500 zł (Start 1.6 16V 110 KM) |
|
Cena modelu testowego |
101 670 zł (Intens 1.6 dCi 130 KM + dodatki) |
* Test przeprowadzony w dniach 31.10. – 04.11.2014 na dystansie 839 km.
Tekst: Marcin Dziekoński / SA zdjęcia: Agencja 10,5
Zdjęcia:
Komentarze: