facebook

Przeczytaj artykuły o wybranej marce

testy aut nowych
testy aut używanych
Opel » 1000 kilometrów przez Danię w Oplu Astra Sports Tourer

1000 kilometrów przez Danię w Oplu Astra Sports Tourer

Kategoria: Opel|Komentarze: 0|Data: 2019-08-28 07:46:43

Okres wakacyjny zbliża się nieuchronnie do końca. Dwa letnie miesiące minęły naprawdę szybko, a w moim przypadku w dużej mierze stały one pod znakiem różnego rodzaju wyjazdów. Chyba nie jestem statystycznym Polakiem, bo w wakacje nie plażowałem nad Bałtykiem, ani nie byłem na Krupówkach w Zakopanem. Wolę mniej zatłoczone miejsca. Zamiast Giżycka, czy Mikołajek na Mazurach, lepiej czuję się na położonej przy granicy urokliwej Suwalszczyźnie. Nie ciągnie mnie też w ciepłe kraje, na co narzeka moja żona, bo ja zamiast do Grecji, Turcji, czy Hiszpanii wolę wybrać się na Islandię, do Finlandii, czy Danii. I właśnie Dania była państwem które ostatnio odwiedziłem. Mój kilkudniowy wyjazd miał dość napięty grafik – postanowiłem zobaczyć jak najwięcej i przejechać Danię z północy na południe. Nie byłbym w stanie tego zrobić podróżując komunikacją publiczną, wynająłem więc samochód i ruszyłem w drogę. Dziś zapraszam Was na krótką wycieczkę po tym skandynawskim kraju i test auta którym przejechałem ponad 1000 kilometrów po duńskich drogach – Opla Astra Sports Tourer z silnikiem 1.0 Turbo.

Do Danii wybrałem się z żoną, siostrą i córką, potrzebowałem więc kombi lub minivana, w którym zmieścilibyśmy się my i nasze bagaże. Podczas internetowej rezerwacji auta w jednej z większych sieci wypożyczalni zdecydowałem się na kombi segmentu B (Clio Gandtour, Fabia Combi) i liczyłem po cichu że dostanę Clio, gdyż dobrze znam to auto i bardzo je lubię. Jednak w biurze wypożyczalni na lotnisku pod Aarhus czekało mnie małe zaskoczenie, gdyż pracownik wypożyczalni poinformował mnie, że przygotowali dla mnie Astrę Sports Tourer, czyli większe auto niż zamawiałem. Zmiana na większy samochód w cenie mniejszego była podyktowana tym, iż wszystkie auta z segmentu B były w danym dniu wypożyczone, lub uszkodzone. Po podpisaniu dokumentów otrzymałem kluczyki do Astry i mogłem ruszać w drogę.

Astra Sports Tourer pod względem wyglądu nie wyróżniała się niczym szczególnym. Ot zwykłe kompaktowe kombi jakich dużo na europejskich drogach. Nasz egzemplarz został polakierowany na czarno i otrzymał 16-calowe alufelgi.

Duży, 540 litrowy bagażnik bez problemu zmieścił wszystkie nasze walizki. Bagażnik Astry Sports Tourer ma bardzo nisko umieszczony próg, co ułatwia wkładanie i wyjmowanie bagaży. Jest on bardzo ustawny i foremny. Wyposażono go w kilka uchwytów na torby z zakupami i gniazdko 12V. Pod podłogą znalazło się dojazdowe koło zapasowe.

Wnętrze Astry może nie należy do najładniejszych, ale jest bardzo przestronne i zapewnia wysoki komfort podróży. Fotele przednie okazały się bardzo wygodne, podobnie jak tylna kanapa. Przestrzeni na nogi i nad głowami każdy miał pod dostatkiem. Jedynie mój kręgosłup po kilkugodzinnej jeździe odczuwał lekki dyskomfort, gdyż fotel kierowcy nie został wyposażony w regulację odcinka lędźwiowego. Za to miałem podgrzewanie, z którego z racji wysokich temperatur i tak nie korzystałem. Moja żona i córka siedzące z tyłu narzekały jedynie na unoszącą się ku tyłowi linię okien, przez co z tylnej kanapy niewiele widać na boki. Szczególnie odczuła to moja córka, która jechała w dość głębokim foteliku. Nie mogła wyglądać przez szybę i przyglądać się krajobrazom, do czego jest przyzwyczajona. Z jej punktu widzenia mogła obserwować jedynie niebo i czubki drzew, przez co podróż szybko jej się nudziła.

Wyposażenie wypożyczonej Astry mile mnie zaskoczyło. Na pokładzie znalazł się komplet poduszek i systemów bezpieczeństwa, a także dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, radio z systemem IntelliLink (zawierającym bluetooth, Android Auto i Apple Carplay), tempomat, asystent utrzymania pasa ruchu, system odczytujący znaki drogowe (ograniczenia prędkości i zakazy wyprzedzania), kamera cofania i czujniki parkowania z przodu i z tyłu oraz system automatycznego hamowania przy niskich prędkościach. Do pełni szczęścia zabrakło fabrycznej nawigacji, ale lukę tą uzupełniłem mapami Google wyświetlanymi na dotykowym ekranie poprzez Android Auto.

Na początku nie wiedziałem jaki silnik napędza wypożyczoną Astrę, gdyż nie otrzymałem dowodu rejestracyjnego pojazdu, a jedynie dokument potwierdzający użyczenie. W nim nie było wspomniane nic o pojemności skokowej, ani mocy silnika. W pierwszej chwili po odpaleniu silnika obstawiałem, że jest to jakaś wolnossąca jednostka benzynowa. Jakie było moje zdziwienie, gdy po sprawdzeniu numeru VIN w internecie okazało się, że pod maską znajduje się trzycylindrowy, turbodoładowany silniczek o pojemności 1.0 i mocy 105 KM.

Muszę przyznać, że jest to bardzo dobra konstrukcja. Silnik nie hałasuje zbytnio, nie słychać charakterystycznego odgłosu pracy jednostki trzycylindrowej i żadne wibracje spowodowane jego pracą nie przedostają się do kabiny. Silnik sprzęgnięty został z pięciobiegową manualna skrzynią biegów. Moc rozwijana jest płynnie, beż żadnego wyraźnego „kopnięcia”. 105 KM i 170 Nm w zupełności wystarcza do sprawnego przemieszczania się. Astra Sports Tourer z tym silnikiem rozpędza się do 100 km/h w 11,8 sekundy, a jej prędkość maksymalna wynosi 195 km/h. Nie jest demonem prędkości, ale nie jest też zawalidrogą. Pięciobiegowa skrzynia nieźle współpracuje z silnikiem. Drogi prowadzenia lewarka są dość krótkie, a biegi wchodzą pewnie. Jednak ewidentnie brakowało mi szóstego biegu. Kilka razy łapałem się na tym, że próbowałem „wbić” szóstkę – głównie na autostradach, gdzie przy prędkości 130 km/h silnik pracuje już prawie na 4000 obrotów.

Duży plus należy się silnikowi za niskie spalanie. Według danych producenta Astra Sports Tourer z tym silnikiem powinna palić średnio 5.6 – 6.3 litra na 100 kilometrów. Podczas mojej ponad 1100 kilometrowej trasy (70% autostrady, 30% miasta) średnie spalanie wyszło na poziomie 5.4 l/100km, czyli mniej niż deklaruje Opel. Jestem bardzo zadowolony z takiego wyniku, a szczególnie z faktu, że osiągnięty on został w dość mocno obciążonym aucie.

Jazda Astrą Sports Tourer po duńskich drogach była bardzo przyjemna. Astra prowadzi się dobrze i przewidywalnie. Układ kierowniczy jest dość mocno wspomagany, ale przekazuje sporo informacji spod przednich kół. Zawieszenie jest niezłe – nastawione na komfort podróży. Astra nieco podskakuje przy poprzecznych nierównościach (np. progach zwalniających) i tylko nieznacznie przechyla się na szybkich łukach. Niestety nie wiem jak zawieszenie radzi sobie na dziurach, czy gorszej jakości drogach, bo po prostu takich dróg w Danii nie znalazłem. Może gdzieś są, nie wiem, ale w miejscach które odwiedziłem drogi były gładkie jak stół.

Naszą podróż po Danii rozpoczęliśmy od Aarhus – drugiego co do wielkości miasta Danii. Lotnisko Aarhus leży około 40 kilometrów na północny wschód od miasta i łączy je z miastem dwupasmowa droga szybkiego ruchu. Wizytówką miasta jest nadmorska dzielnica z modernistycznymi budynkami mieszkalnymi zwanymi Isbjerget – Góra Lodowa. Zatrzymując się na miejskich parkingach należy zapoznać się z informacją o darmowym czasie parkowania. Przeważnie wszystkie parkingi miejskie mają 1 lub 2 godzinny okres darmowego parkowania (a trafiają się także parkingi z darmowymi 5 godzinami). Godzinę przyjazdu na parking należy tylko zaznaczyć na specjalnym zegarze parkingowym i umieścić go w widocznym miejscu za przednią szybą. Zegary takie można kupić na stacjach benzynowych lub supermarketach. Ja nie musiałem się martwić o jego zakup, bo każde auto z wypożyczalni ma taki zegar przyklejony do przedniej szyby.

Isbjerget w Aarhus

W Aarhus należy wstąpić do żywego skansenu – Den Gamle By. Jego trzy okresy tematyczne pozwolą zobaczyć jak wyglądało codzienne życie duńczyków w 1864 roku, w latach dwudziestych XX wieku oraz w latach 70-tych.

Skansen Den Gamle By w Aarhus

Po klimatycznych uliczkach przechadzają się pracownicy skansenu ubrani w stroje z epoki i jeżdżą powozy konne. Z ciekawostek motoryzacyjnych, jedną z ekspozycji jest stary warsztat samochodowy ze stacją paliw i salon Forda z kilkoma Modelami T we wnętrzu.

Salon Forda w Skansenie Den Gamle By

Naszym następnym punktem podróży było portowe miasto Hirtshals położone na północnym wybrzeżu, nad cieśniną Skagerrak, oddzielającą Danię od Norwegii. Jest ono oddalone od Aarhus o 180 kilometrów. Sieć autostrad w Danii jest dobrze rozwinięta i łączy wszystkie ważne miasta. Jazda autostradami jest bezpłatna, a to ważne, gdyż Dania nie należy do tanich krajów. Jedynymi odcinkami płatnymi są dwa mosty w ciągu autostrady E20, ale o tym później. Jazda duńskimi autostradami jest bardzo spokojna i przyjemna. Zjazdy, parkingi czy stacje benzynowe są dobrze oznakowane, a styl jazdy Duńczyków – miłośników hygge (komfortu, wygody, bezpieczeństwa i wewnętrznej równowagi) jest nieśpieszny i zrelaksowany. Prędkością maksymalną na duńskich autostradach jest 130 km/h, ale często występują odcinki z ograniczeniem do 110 km/h. Co ciekawe nikt nie przekracza prędkości. Duńczycy jeżdżą nawet o kilka kilometrów na godzinę wolniej niż pozwalają przepisy. Nikt nie jeździ cały czas lewym pasem jak to ma miejsce w Polsce, a gdy trafi się jakieś zwężenie, ruch bez problemu odbywa się „na zakładkę”. Taka jazda bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że kiedyś doczekam, żeby taka kultura jazdy była także w naszym kraju.

W niewielkim, nadmorskim Hirtshals mieści się bardzo ciekawe Oceanarium Morza Północnego. W skład kompleksu wchodzi basen z fokami, ekspozycja poświęcona waleniom (z prawdziwym szkieletem finwala) oraz ogromny przeszklony zbiornik w którym podziwiać można niezliczone gatunki ryb, rekinów i innych stworzeń zamieszkujących Morze Północne. Największą atrakcją są dwa osobniki bardzo rzadko spotykanej ryby zwanej Samogłów.

Samogłów w Oceanarium Moża Północnego w Hirtshals

Niedaleko Oceanarium znajduje się latarnia morska na klifie. Latarnia jest udostępniona do zwiedzania i z jej szczytu rozciąga się wspaniały widok na pobliską plażę i cieśninę Skagerrak.

Widok na plażę i cieśninę Skagerrak

Kolejny punkt wycieczki – Kopenhaga – stolica i największe miasto Danii. Od Hirtshals jest ona oddalona o 480 kilometrów. Można oczywiście skrócić tę trasę i skorzystać z promu wypływającego z Aarhus, ja jednak wolałem pojechać autostradami i przejechać przez most Storebæltsbroen nad cieśniną Wielki Bełt. Jest to 18 kilometrowa przeprawa składająca się z mostu zachodniego, odcinka drogi na wyspie Sprogø i mostu wschodniego. To właśnie most wschodni, podwieszony na ogromnych pylonach robi kolosalne wrażenie. Wschodni most jest najdłuższym mostem wiszącym w Europie i trzecim co do długości na świecie. Cała przeprawa łączy wyspy Fionia i Zelandia, ma po dwa pasy ruchu w obu kierunkach i jest jednym z dwóch płatnych mostów w Danii. Drugim jest most nad cieśniną Sund – przeprawa łącząca Danię ze Szwecją. Za przejazd mostem Storebæltsbroen pobierana jest opłata w zależności od rodzaju pojazdu. Za samochód osobowy o długości do 6 metrów opłata w przeliczeniu na złotówki wynosi około 145 zł w jedną stronę. Opłatę wnosi się w gotówce (można płacić koronami duńskimi, szwedzkimi, norweskimi lub euro), kartą płatniczą, lub urządzeniem BroBizz (odpowiednik naszego viaToll). Stacja poboru opłat znajduje się na wschodnim końcu mostu, na wyspie Zelandia. Bramki oznaczone są trzema kolorami – zielonym dla BroBizz, niebieskim dla kart płatniczych i pomarańczowym dla gotówki.

Most Storebæltsbroen - odcinek wschodni

O ile jazda po duńskich autostradach była bezproblemowa, tak przejazd przez Kopenhagę nie należał do najprzyjemniejszych. Po pierwsze, jak przystało na największe miasto, ruch był naprawdę duży. Po drugie stale musiałem się rozglądać i uważać na wszechobecnych rowerzystów. Rower to w Danii bardzo popularny środek transportu. Rowerzyści mają wyznaczone własne pasy ruchu, przeważnie biegnące tuż obok pasa dla samochodów, mają też własne sygnalizatory świetlne, a na skrzyżowaniach bez świateł mają pierwszeństwo. Kojarzycie popularne w Polsce naklejki z hasłem „Patrz w lusterka, motocykle są wszędzie”? W Danii pewnie mają naklejki z hasłem „Uważaj, rowerzyści są wszędzie”. Patrząc na gęsty ruch aut i rowerów w Kopenhadze, stwierdziłem, że tym razem lepszym sposobem na zwiedzenie miasta będzie zostawienie Astry na parkingu hotelowym i skorzystanie z metra.

Nieodzownym elementem wyposażenia jest zegar parkingowy w dolnym rogu przedniej szyby

Zwiedzanie Kopenhagi zaczęliśmy od sztandarowych zabytków – po dojechaniu metrem do centrum, spacerkiem przeszliśmy do najbardziej reprezentacyjnej części miasta. Zobaczyliśmy Nyhavn – port i ulicę z zabytkowymi, kolorowymi kamienicami, pałac Amalienborg – rezydencję rodziny królewskiej i pomnik Małej Syrenki – symbol Kopenhagi. Weszliśmy też na szczyt Rundetaarn – okrągłej wieży z której rozciąga się ładna panorama miasta oraz dostrzec można most nad Sundem i szwedzkie Malmo.

Nyhavn w Kopenhadze

Będąc w Kopenhadze warto wykupić rejs statkiem po kanałach i zobaczyć jeszcze raz najważniejsze zabytki, tym razem od strony wody. Rejs trwa około 1,5 godziny, a statki cumują w porcie Nyhavn, w centrum miasta. W drodze powrotnej do hotelu nie korzystaliśmy już z metra, postanowiliśmy pójść pieszo i zobaczyć przy okazji ratusz miejski oraz pomnik Hansa Christiana Andersena.

Pałac Amalienborg w Kopenhadze

Ostatnim miastem które chcieliśmy odwiedzić podczas naszej kilkudniowej wycieczki było Odense – trzecie co do wielkości miasto Danii i miejsce urodzenia Hansa Christiana Andersena. Odense leży na wyspie Fionia, co wiązało się z ponownym przejazdem przez most Storebæltsbroen. Odense nierozerwalnie wiąże się z postacią Andersena. Znajduje się tu Muzeum Andersena, dom w którym się urodził, dom którym dorastał i wiele innych miejsc z nim związanych. Miasteczko jest bardzo urokliwe i ma swój klimat. Ciekawostką jest, że z Odense pochodzili aktorzy grające główne role w popularnej serii filmów „Gang Olesna”.

W tym żółtym domu w centrum Odense urodził się H.CH.Andersen

Powoli zbliżał się czas oddania Astry Sports Tourer do wypożyczalni i powrotu do domu. Zanim jednak oddałem auto musiałem je jeszcze zatankować. W większości wypożyczalni otrzymuje się w pełni zatankowany samochód i w pełni zatankowany należy odstawić. Tak było i w moim przypadku. Większość stacji benzynowych w Danii jest samoobsługowa. Za paliwo płaci się bezpośrednio w dystrybutorze. Na stacji nie ma sklepu, baru, toalety i ogromnej kolejki po hot-dogi. Wkładasz kartę płatniczą, wbijasz pin, tankujesz i odbierasz paragon. Łatwe i szybkie rozwiązanie. Tradycyjne, duże stacje benzynowe widziałem jedynie przy autostradach i przy drogach wjazdowych do miast. W samych miastach natomiast dominują małe stacje samoobsługowe. Ceny benzyny bezołowiowej Pb95 w Danii są zbliżone do polskich cen i oscylują w przedziale 5,20 – 5,40 zł za litr.

Opel Astra Sports Tourer, a w tle latarnia morska w Hirtshals

Astra Sports Tourer okazała się być dobrym towarzyszem podróży. To pojemne kombi kilka razy pozytywnie mnie zaskoczyło – szczególnie w przypadku silnika i spalania. Sprawnie i komfortowo przejechaliśmy nią 1100 kilometrów po całej Danii. Szkoda, że to co dobre szybko się kończy, ale mam już w planach kolejne wyjazdy na relacje z których już dziś zapraszam.

Najważniejsze dane techniczne pojazdu:

Opel Astra Sports Tourer 1.0 Turbo 105 KM Dynamic

Zespół

Napędowy

Pojemność silnika

999 cm3

Ilość cylindrów / zaworów

3 / 12

Moc maksymalna / przy obrotach

105 KM / 4300 - 6000

Moment maksymalny / przy obrotach

170 Nm / 1800 - 4250

Skrzynia biegów / ilość biegów

manualna / 5

Napęd / Rodzaj paliwa

przedni / Pb95

Osiągi

Sprint 0-100 km/h / V-max (km/h)

11,8 sek. / 195 km/h

Zużycie paliwa: miasto / trasa / mieszane

Zużycie paliwa z testu: miasto / trasa / mieszane*

, / , / 5,6-6,3

, / , / 5,4

Wymiary

Nadwozia

Rozstaw osi

2662 mm

Długość

4702 mm

Szerokość

1809 mm

Wysokość

1510 mm

Pojemność bagażnika / pojemność zbiornika paliwa

540 l / 48 l

Rodzaj nadwozia / masa własna

kombi / 1273 kg

Emisja CO2

143 g/km

Ogumienie

215/55 R16

Cena wersji podstawowej

75 600 zł (1.0 Turbo 105 KM Enjoy)

Cena modelu testowego

87 250 zł (1.0 Turbo 105 KM Dynamic + dodatki)

* Test przeprowadzony w dniach 04 - 08.08.2019 na dystansie 1103 km.


Tekst i zdjęcia: Piotr Zaleski / SA      

Komentarze:

Brak komentarzy
Zaloguj się aby dodawać komentarze