Moskwa: kraina kontrastów, bardzo starych kamienic i jeszcze nowszych limuzyn. Wielka bieda, ogromne bogactwo, imigranci z Chin i Kaukazu, a przede wszystkim miliony kierowców o gorących, słowiańskich temperamentach. Oto drogowy obraz największego miasta Europy. A miasto wspomnianych temperamentów bynajmniej nie studzi, przeciwnie. Ciasnota, ogromne korki -mówi się, że auto w Moskwie to bardziej nieruchomość, a samowolka i łamanie przepisów to społeczna norma, której wręcz się broni, o ile w ogóle ją zauważa. I w tym właśnie szalonym świecie od 8 lat działa organizacja "Stop Cham". Jedziesz po chodniku, parkujesz nielegalnie? Albo odjedziesz, albo choćbyś był i Władimirem Władimirowiczem -przestaniesz, albo dostaniesz naklejkę, co obejrzysz sobie potem na YouTube. Nieważe, czy jedziesz Ładą i jesteś grzeczny, czy Benlteyem i grozisz bronią -oni są totalnei nieustępliwi. Co tam mafia, przegonili nawet BMW na blachach z ...Torunia. Zapraszamy na artykuł o rosyjskich pogromcach chamstwa drogowego: СтопХам
Celem aktywistów z kanału który można znaleźć na YouTube wpisując angielskie "Stop a douchebag" są przede wszystkim kierowcy nadrabiający sobie czas spędzony w korkach jazdą po chodniku i parkujący w miejscach niedozwolonych. Ci jadący po chodnikach trafiają na nieustępliwą bramę pieszych, którzy grzecznie ale i jednoznacznie proszą o wycofanie się. Jeśli tak się nie stanie, na auto trafia naklejka. Z kolei parkujący nielegalnie są proszeni o opuszczenie zajętego miejsca, przy czym jeśli ktoś obieca że już za chwilę to zrobi, z reguły tą chwilę dostaje. Potem jednak albo odjazd albo naklejka. Albo dwie. A wiemy jak Rosjanie bywają mili o w obliczu rzuconego im na drodze wyzwania -są o tym tony filmików na YouTube. Dzieje się dosłownie wszystko.
I to sprawia, że filmy z akcjami grupy ogląda się ciekawie. Bije z nich autentyczność, bo czuje się, że aktywiści trafiają na ludzi z krwi i kości. Jedni są spokojni, czy wręcz przyjaźni i żartujący, inni smutni, śpieszący się, a niekiedy też bardzo agresywni. Tych ostatnich na pewno nie brakuje w ogóle, gdyż jak wiadomo rosyjska dusza jest gorąca. Sami coś o tym przecież wiemy -i my na drodze emocjom ulegamy szczególnie łatwo, jak na Słowian z resztą przystało. Toteż było i grożenie kijem, były rękoczyny, było też wygrażanie bronią, tłumaczenie się "na syna ministra", albo na informacja, że auto jest służbowe, bardzo ważne, bardzo federalne i w ogóle nie do ruszenia.
Początkowo policja nie zawsze pomagała
Jednak dla ludzi z СтопХам wszyscy są równi jak w najprawdziwszej demokracji -każdy kto się nie dostosował dostawał naklejkę choćby nie wiem co. Nawet bijąca i niszcząca kamery pani prezes firmy naftowej o niezbyt rosyjskich rysach, wkurzona firma ochroniarska, czy bardzo rosła grupa Czeczenów. I żeby było śmieszniej, najczęściej bezkarnie, bo zdziwieni nieustępliwością i spokojem aktywistów "chamy" najczęściej w pewnym momencie dają za wygraną i grzecznie odjeżdżają. Dużą rolę gra tu "bezczelność" członków grupy, czyli właśnie to, że nie boją się i robią swoje niezależnie od tego na kogo trafią, zarazem jednak będąc bardzo opanowanymi i kulturalnymi. Zdziwieni tym kierowcy nagle spuszczają z tonu, bo gdzieś w rosyjskiej mentalności zakorzenione jest głęboko przekonanie, że ten kto jest bezczelny widocznie może taki być, bo może stoi za nim ktoś ważny i mocny.
Od miłej rozmowy do wkurzonego pana z bronią
Co ciekawe grupa stała się z czasem tak znana, że coraz częściej ludzie zaczęli ich pozdrawiać, a nawet łamać przepisy po to, by znaleźć się w ich filmiku i się przywitać. Tak było z pewnym Rosjaninem o cygańskich rysach, który wjechał na chodnik BMW na rejestracjach z...Torunia. Przywitał on aktywistów bardzo wesoło, pochwalił ich pracę i zaczął po polsku pozdrawiać swojego kolegę Pawła z Polski, że oto trafił na tych, o których mu opowiadał. Przekomiczna i miła sytuacja.
Moment 0:48 filmu: ciekawe, czy pozdrowienia dotarły do adresata w Polsce
Całkiem fajnym numerem było też zaangażowanie kulturystów z organizacji "Body Mania". Scenariusz był taki, że do niegrzecznego kierowcy podchodził chudy okularnik o rysach mocno inteligenckich -o wiele za delikatnych na klasę robotniczą- i prosił o zaprzestanie łamania prawa. Oczywiście najczęściej był ignorowany. Po kilku chwilach do auta podchodziła spora grupa bardzo rosłych panów z informacją, że proszą grzecznie o odjechanie, bo za 20 sekund auto sami przeniosą. Jak się domyślacie, najczęściej kończyło się grzecznym "daswidania".
Body Mania - Daswidania
Grupa zrobiła w Moskwie dobrą robotę. Pamiętajmy że mowa o kraju, w którym samowolka drogowa ma silną tradycję, a drogowe chamstwo wrosło wręcz w społeczeństwo na zasadzie normy -normy, której trzeba wręcz bronić. Dlatego początkowo opór był wielki a instytucje państwowe raczej działalność ruchu tępiły. Wiele osób -pozornie kulturalnych i z pozycją- wygrażało aktywistom, a organizacja została wreszcie zamknięta przez sąd w Moskwie. Nie na długo jednak. Sąd Najwyższy Rosji uchylił wyrok a aktywiści otrzymali pomoc -bo państwo zauważyło, że w sumie robią dobrą robotę i pomoc będzie dobrym PR. Od tego momentu społeczna inicjatywa zaczęła być nazywana federalną, co już robi wrażenie na kierowcach to słyszących. Organizacja otrzymałą też dzięki temu większą przychylność "gaiszników", czyli rosyjskiej policji drogowej -formacji o swoją drogą też nie najlepszej sławie, znanej jeszcze parę lat temu z bezpardonowego łapówkarstwa.
W każdym razie uparta praca u podstaw przynosi efekty. Wieloletnie tłumaczenie Moskwianom, ze chamstwo to nie norma, lecz utrudniające życie łamanie praw innych zaczęło coś dawać. Coraz częściej patrole "policyjskich" nie ignorują jeżdżenia po chodnikach, a miasto zaczyna blokować wjazdy na sporą część z nich. Co jednak ważniejsze od tego, zmienia się mentalność samych kierowców. A przecież łatwo kazać policji pracować, czy postawić kilka szlabanów. Ale mentalność ludzi zmienić? Za to rosyjskim kolegom i koleżankom należą się Gratulacje. I być może susces grupy przyczynił się do tego, że filmików ostatnio jest jakby mniej. Bo chyba nie rozleniwiły ich federalne granty, które poszły w 18 milionów rubli między 2013 a 2015.
Na koniec soczysty filmik ze wspomnianą wcześniej ważną panią z firmy Czeczenii, która atakując aktywistów pod centrum handlowym i rozbijając im sprzęt krzyczała "Bóg Wam broni umieszczać to na YouTube bo znajdę Was wszędzie i nogi powyrywam". Zadzwoniła też po syna, którego Porsche szybko dołączyło do jej Lexusa. Doszło do bijatyki a filmik i tak wstawili. Co więcej sprawa stała się skandalem. Kobieta szybko przestała być anonimawa. Madina Mingaeva -bo tak nazywa się pani- to żona polityka czeczeńskiego wysokiego szczebla, który po publikacji filmiku został zdymisjonowany przez Ramzana Kadyrova. Wybryk żony pod centrum handlowym w Moskwie nie pozbawił więc aktywistów i nóg, lecz sprawił, że te stały się politykowi-mężowi bardzo potrzebne. Bez stołka wszak trzeba stać. Polecam też filmik "Go ahead, sue me" z podobnym przypadkiem.
P.S. StopHam znalazło wielu naśladowców na świecie, i trochę szkoda, że w Polsce nie było ono akurat najlepsze. Akcja "karny kutas" średnio tu bowiem wypada. Po pierwsze sama nazwa i naklejka raczej chamstwa nie zatrzyma, bo sama ma jego cechy -nazwa i logo dość obsceniczne przecież. PO drugie nie słyszało się też by aktywiści kiedykolwiek rozmawiali z kierowcami o ich postępowaniu, pytając dlaczego popełnili wykroczenie (może jest ważny powód, może by przeprosili i zaraz odjechali?) lecz przyklejali po prostu swoje naklejki po kryjomu jak złodzieje najczęściej w samo pole widzenia kierowcy. W Rosji zaklejenie akurat bezpośredniego pola widzenia kierowcy to była ostateczność wykorzystywana w najgorszych przypadkach chamstwa. Dlatego naklejającym karnego najchętniej nakleiłbym StopHam na czoło.
Komentarze: