Przeczytaj artykuły o wybranej marce
TEST: Renault Scenic Energy dCi 130 BOSE - mniej vana, więcej crossovera
Niewiele jest lepszych momentów na testy pojemnych aut jak majówka. Znajomi, dziecko i jeszcze więcej znajomych, a także dobytek pozwalający na przeżycie tygodnia –wszystko to musi znaleźć swoje miejsce. W naszym przypadku miejsce to znaleźliśmy w dwóch Scenicach: testowym Scenicu IV i nieco starszym Scenicu II. Test ten pozwolił nam dokładnie zestawić starą filozofię vana Renault z nową, bo tak się składa, że prezentując najnowszą generację Scenica Renault postanowiło w owej filozofii trochę pogrzebać. Motywacją była oczywiście konkurencja ze strony aut typu "crossover", które coraz mocniej podkradają klientelę segmentowi MPV. Do tego stopnia, że niektórzy wręcz rozważają, by się z tego segmentu wycofać. Renault nie dopuszcza myśli, że vany mogłyby zniknąć z oferty, lecz chce je zredefiniować. Ciężko się walczy z crossoverami? Pokonajmy je... przestając z nimi walczyć. I tak rozkazano, by nowy Scenic nabrał trochę cech swojego "wroga", a efekty możemy właśnie podziwiać. Czy to faktycznie dobra droga, pokonać crossovery własną bronią?
Renault Scenic IV
Bo brzmi to trochę ryzykownie. Osobiście znam doskonale poprzednie generacje Scenica. Będąc dzieckiem zachwyciłem się zdjęciem pierwszego z nich w gazecie –o wreszcie mój własny mały autobus, pomyślał mały Marcinek. Drugą generację już jako dorosły poznaję z własnego parkingu, trzecią zaś testowałem w zagranicznych wojażach. I wiem jedno: wszystkie generacje miały dokładnie te same cechy -przepastność, zmyślność, wielkie szyby ze wspaniałą widocznością i schowki tak liczne, że zmieścił by się tam Daewoo Lanos do zmontowania w systemie SKD. Jeden tylko schowek podłogowy w Scenicu II mieści kilka litrów napoju, a było takich schowków 4. Każdy fotel się przesuwał, większość składała, szuflad i wnęk było od groma, a foremność bagażnika z płaską podłogą powalała. Schowasz tam wszystko, nieważne czy na rodzinny wypad, czy grubą imprezę ze znajomymi. Czy każdy crossover to umie? Nie. Dlatego Renault przy okazji zmian powinno się pilnować by przypadkiem nie zabrać rodzinom ich bardzo ważnego członka, dając w zamian... zabawkę. Choć w przypadku Scenica IV byłaby to zabawka doprawdy piękna.
O Bose...bo to wersja Bose
Czas więc na konkrety, oto nasze wnioski z tygodnia obcowania z nowym Sceniciem. Siłą rzeczy, porównań z poprzednikami będzie sporo.
Alufelgi słusznych rozmiarów, 20 cali -nietypowe
Mniej vana?
Kiedyś kupienie Scenica zamiast Meganki dawało nam na prawdę ogromny przyrost funkcjonalnej przestrzeni, dającej się praktycznie dowolnie zaaranżować. Mając bezpośrednie porównanie ze swoim Scenikiem II generacji muszę stwierdzić, że najnowsza odsłona tego auta nie jest już tak przepastna, choć oczywiście zmieści niejedno. Subiektywnie mniej jest miejsca z tyłu, przy czym mamy już nie trzy oddzielne fotele (choć starają się tak wyglądać), lecz kanapę 2:1. Schowki w podłodze mamy dwa zamiast czterech, w szufladach pod fotelami raczej też zmieścimy wszystkiego mniej. Sprytnych, zamykanych schowków w podłokietnikach drzwi przednich znanych ze Scenica II -mieszczących 4 opakowania z płytami CD każdy- nie uświadczymy w ogóle.
Trochę szkoda, że tak jednokolorowo, ale ładniej niż w Megane
Sytuację ratuje całkiem pojemny zestaw schowków pod podłokietnikiem (przy czym jest to jeden duży podłokietnik, kiedyś były dwa małe), który możemy przesunąć razem z całą zabudową tunelu środkowego do przodu i do tyłu tak jak to było w II generacji. Jest też szuflada w jego tylnej obudowie dostępna dla pasażerów z tyłu -w dwójce był to zwykły schowek, choć też pojemny. Przejawów "zaszufladkowania" jest więcej: przeobrażeniu w szufladę uległ również schowek główny przed pasażerem z przodu, który jest bardzo pojemny i praktyczny, choć trudniej dostępny dla osób wymagających większej przestrzeni na nogi. Odwrócono koncepcję rozkładania stoliczków przed pasażerami z tyłu -w II podnosiło się je, w IV opuszcza- przez co są one teraz na trochę dziwnej wysokości. Natomiast pochwalić trzeba to, że obito je materiałem przeciwpoślizgowym. Pasażerowie z tyłu mają też własne kratki wentylacyjne w słupkach.
Stoliki mają matę przeciwpoślizgową, jest też wentylacja
Średnio wypadł test zainstalowania w czwórce rozbudowanego fotelika dla dziecka, takiego z solidną podstawą, umożliwiającego montaż siedziska w różnych kierunkach i jego obracanie. Choć czwórka ma najnowszy typ ISOFIX pozwalający coś takiego zamontować, w praktyce sprawdza się to średnio. Miejsca jest niewiele, montaż wymaga czasu, fotelik po wszystkim ciężko obrócić. A trzeba zaznaczyć, że w na przykład Fiacie 500L ten sam fotelik montowało się szybko, miejsca na niego było więcej, a obracać można go sobie było po wszystkim wedle uznania. Być może winnym jest dość skrajne umieszczenie mocowań ISOFIX wymuszone udawanym (bo tylko wizualnym) podziałem na trzy osobne fotele. Ale i tak wychodzi trochę na to, że van na bazie kompaktu przegrywa w tym względzie z vanem na bazie klasy B. A przecież nie powinno się tego tłumaczyć tym, że Scenic jest mniejszy, bo musiał coś poświęcić za naśladowanie crossovera, bo Fiat też poszedł tą drogą i przypomina go nawet bardziej. Wszystko to dziwi biorąc pod uwagę, że Scenic IV teoretycznie jest w każdym wymiarze większy od drugiej generacji. Widać jasno, że milimetry nadwozia wyraźnie miały pójść w design, niekoniecznie zaś w bezkompromisową pojemność tylnego przedziału.
Zabudowa tunelu środkowego jest przesuwna
Informację jakoby Scenic miał ponad 570 litrów bagażnika przyjęliśmy w redakcji ze zdziwieniem. Taka wartość widnieje w wielu źródłach w internecie. Zerknięcie w oficjalny cennik Renault wyjaśnia tą kwestię: jest to wartość z zestawem naprawczym do opon, gdzie miejsce zaoszczędzone na kołe zapasowym wliczono najwyraźniej do pojemności. Pojemność wynosi w istocie 506 litrów, co na papierze wygląda wspaniale, ale w praktyce po prostu nie ma mowy o zmieszczeniu tego, co wejdzie do Scenica II, który ma teoretycznie niemal 100 litrów mniejszy bagażnik. To po prostu nie ta ustawność. Widocznie norma pomiaru pojemności VDA okazała się dla najnowszej generacji bardzo łaskawa. Na pewno należy przemodelować "rusztowanie" podwójnej podłogi, które ogranicza w dziwny sposób podłogę właściwą. Inaczej też wygląda kwestia składania foteli. W Scenicu II po złożeniu foteli można było je jeszcze "podwinąć" przytulając je do oparć foteli przednich –takie podwójne składanie. Uzyskana płaska przestrzeń pozwalała na otwarcie warzywniaka. W czwartej generacji składanie przypomina zwykły kompakt –na raz, bez płaskiej podłogi. Ale za to zrobimy to naciśnięciem guzika –oparcia same się złożą, łącznie z zagłówkami.
(Podobno) 506 litrów według normy VDA dla wersji z kołem zapasowym
Muszę też przyznać, że tęsknię za jasnymi wnętrzami popularnymi tak w poprzednich generacjach. Testowy pojazd to jednokolorowe, dość ciemne wnętrze, a efekt jest potęgowany przez sporą ilość plastiku. Nie ma kontrastujących wstawek materiałowych na drzwiach. Osobiście bardzo lubię dwukolorowe, wesołe i jasne aranżacje poprzedników. Na obronę pozostaje fakt, że testowa wersja ma wstawki skórzane z jasnym przeszyciem, które wyglądają pięknie. Powrotem do korzeni (Scenic I) wydaje się za to umieszczenie zestawu wskaźników za kierownica, nie na środku -choć mi akurat centralne wskaźniki francuskich vanów zawsze się podobały. W montażu zanotowano tylko jedną wpadkę -kawałek plastiku pod boczną szybką z przodu -między słupkami- nie dość że odróżnia się materiałowo od reszty kokpitu, to jeszcze jest wmontowany krzywo. Podobnie było w Espace.
Element pod szybką to jedyny montażowy babol
Twardsze zawieszenie i spore (choć relatywnie wąskie) koła powodują też, że granica komfortu jest nieco w innymi miejscu niż w starszych modelach. Scenic stał się odrobinę bardziej niemiecki, czy japoński, choć nie można powiedzieć, że twardy. Ciasne, mazurskie szlaki o nierównej nawierzchni pokonuje się odrobinkę nerwowo, Scenic wyraźnie woli równiejsze drogi. Trzeba jednak powiedzieć, że jak na taką wysokość i rozmiar felg i tak z komfortem nie jest źle. Przyzwyczajenia wymaga natomiast nieco dziwna zmiana biegów -podobnie jak w Espace drogi prowadzenia lewarka zdają się delikatnie rozchodzić na boki. Tak jakby jedynka odbijała trochę do lewej, a już na przykład piątka do prawej.
Testowej wersji nie żałowano ozdobników
Więcej zawadiaki?
Plusem transformacji Scenica ku modzie będzie na pewno dla wielu wygląd. Ja akurat lubię sympatyczną, obiecującą pojemność stylistykę poprzedników, ale idzie nowe. Trzeba przyznać, że skubaniec na prawdę jest ładny. Zwracanie uwagi w standardzie. Wszystko co jest teraz modne zostało uwzględnione w projekcie: niezły i praktyczny prześwit, duże felgi jak z prototypu (nieco szalone 20 cali nawet w podstawie), efektowne światła LED z przodu i z tyłu, a także dość muskularne nadkola. Znaczek Renault oczywiście wielki, pewnie prosto od Renault Trucks. Okna Scenica przestały przypominać wielkością przeszklenie oceanarium -widoczność gorsza, ale wysoka linia okien jest w modzie. To wszystko składa się na bardzo charakterystyczny wygląd. Oczywiście należy się przez koła 20 calowe liczyć z kosztem około 2 tysięcy złotych za komplet opon, ale biorąc pod uwagę rozmiar to i tak nie najgorsza cena. Aczkolwiek z przodu i z tyłu auto wygląda trochę jak na łyżwach, bo koła sąwielkie, ale już sama ich szerokość nie jest imponująca.
Tylne lampy LED 3D są standardem w każdym Scenicu
Nie zabrakło różnego rodzaju ozdobnych szczegółów, co jest prawdą w odniesieniu zarówno do nadwozia jak i wnętrza. Obicie foteli jest efektowne, mocno narysowane, konsola środkowa ma wielki, pionowy ekran systemu multimedialnego (w tańszych wersjach mniejszy), ale nie zrezygnowano z kilku normalnych guzików. Dość fajnie wyglądają zegary, których wygląd i kolorystykę można dobrać do swoich upodobań (ale fajnie by było móc z czasem powiększyć listę gotowych wzorów o nowe), nie zabrakło modnych podświetleń nocnych, których kolor też można zmieniać. Renault wyposażyło też auto w swój HUD na wysuwanym znad zegarów szkiełku, co jest dość niespotykaną marchewką na klienta. Generalnie projekt jest bardzo nowoczesny. Fajnie, że Renault nie zrezygnowało ze sprawdzonego pilota radia. Poza jednym elementem wszystko spasowano solidnie, stylistyka jest też na pewno nieco ciekawsza niż w Megane. Miło też, że pojawiły się wreszcie wyczekiwane przez właścicieli Sceniców osłony progów. Ponadto auto stara się dostosować do naszych preferencji pozwalając na wybór trybów jazdy.
Nie zrezygnowano z tradycyjnych pokręteł temperatury -dobrze
Pod maską zamontowano jednostkę 1.6 dCi w wersji 130 konnej. Jest to bardzo dobry motor, który nie wykazuje na razie typowych wad, mimo iż jego historia w koncernie sięga 2011 roku. To bardzo dobrze o nim świadczy. Oczywiście z racji pojemności nie jest to katapultowe kopnięcie w fotel jak potrafiły to robić niemieckie 1.9 TDI, ale francuskie diesle nigdy nie szły w "kopanie" swoich pasażerów. Inżynierowie poszli w oszczędność i to by adekwatna moc była tam, gdzie powinna być, czyli w najczęściej używanym zakresie obrotów. Duża część momentu jest do dyspozycji od 1500 obrotów, a cały grubo poniżej dwóch. Poprzeczny obieg płynu chłodzącego jest krokiem do przodu w dziedzinie optymalizacji temperatury silnika, a zrównanie skoku tłoku z jego średnicą pozwala maksymalnie wypełniać komory spalania. Nowatorski jest niskociśnieniowy EGR, który kilkukrotnie wykorzystuje spaliny dając dodatkową pomoc turbosprężarce i wydajniej spala paliwo. Nie ma problemu z wysoką temperaturą na dolocie, dodatkowe ciepło dostaje tylko filtr cząstek stałych, a on to akurat uwielbia. Mieszanka paliwowa jest zawirowywana tuż przed momentem zapalenia, a pompa oleju ma zmienną geometrię, przez co można było zrezygnować z zaworu redukcyjnego. Dodatkowy zawór zamontowano za to gdzie indziej: nie dopuszcza on chłodziwa do komór spalania przy zimnym rozruchu, pozwalając na to dopiero tuż przed osiągnięciem temperatury roboczej. Dzięki temu silnik nagrzewa się szybko, a tego przecież nie można powiedzieć o zbyt wielu dieslach.
Silnik to jedna z najciekawszych konstrukcji dekady
Wszystko to zoptymalizowano pod kątem zużycia paliwa, przez co wszystkimi samochodami z 1.6 dCi w odmianie 130 konnej jeździ się bardzo oszczędnie. Rozwiązania w silniku zapowiadają jego bezproblemową eksploatacje i to na razie się potwierdza. Można by jedynie pomyśleć o nieco lepszym wyciszeniu, bo pracę silnika trochę słychać w kabinie.
Pionowy ekran system R link
Wracając jeszcze na chwilkę do wyglądu, trzeba stwierdzić, że nasz zawadiaka bardzo ciekawie wygląda w nocy. Pełny LED z każdej strony robi wrażenie, szczególnie z tyłu. Podwójne słupki z przodu też nie są problemem, bo szybka między nimi jest akurat tam, gdzie często chowają się piesi i rowerzyści. Auto –jak przystało na Renault- jest też bardzo bezpieczne. Auto dostało 5 gwiazdek w teście Euro NCAP i 90 % za ochronę dorosłych.
Dodatkowa ochrona przed słońcem dobrze pomyślana
Wspominając jeszcze system składania tylnych foteli warto dodać, że niekoniecznie trzeba udawać się do bagażnika by nacisnąć przyciski, które to uruchamiają. Można to równie dobrze zrobić z ekranu systemu multimedialnego. Jedno naciśnięcie i fotele złożone. Efekt "wow" to jest, powiedziałby Mistrz Joda.
Scenic w podstawie kosztuje 76 tysięcy złotych
Koszty i wersje
Scenic występuje z dwoma silnikami benzynowymi TCe 115 i 130 KM i trzema odmianami dieslowskimi dCi 110, 130 i 160 KM. Z dwiema ostatnimi jednostkami można zamówić skrzynię automatyczną EDC. Wersja podstawowa Life TCe 115 kosztuje 76 tysięcy złotych, najdroższa w cenniku dCi 160 EDC wymaga wydania prawie 126 tysięcy złotych. Nieźle wyposażona wersja Life jest godna uwagi, ale trochę dziwi brak karty Renault, którą ma przecież każde Clio. Na szczęście automatyczny hamulec postojowy dostaniemy standardowo nawet w tej wersji, a tylne światła LED i przednie dzienne LED również nie będą wymagać dopłaty.
Duzy nacisk na wygląd nie jest niczym złym...
Podsumowanie
Vany są praktyczne, wszechstronne, dają poczucie bezpieczeństwa -to prawdziwe auta do wszystkiego. Paradoksalnie jednak, co wspaniale radzi sobie na rynku samochodów używanych, ma ostatnio spore problemy na rynku aut nowych. Starszych Zafir, Sceniców i Touranow jest na naszych ulicach mnóstwo, ale gdy z salonu wyjeżdża nowe auto, najczęściej jest to SUV lub crossover. Problem ten dotyka segmentu MPV już od dłuższego czasu: auta "uterenowione" zjadają im spory kawałek rynkowego tortu, spychając je do defensywy. Producenci radzą sobie z tą sytuacją różnie, jedni dalej robią wszystko jak dawniej, drudzy myślą o nawet rezygnacji z tego segmentu rynku. Renault natomiast nie zainteresowała żadna z tych opcji, Francuzi postanowili -nie pierwszy już raz- pójść własną drogą. Scenic zachował na szczęście podstawowe cechy vana, ale dopasowanie go do obecnej mody na crossovery odbyło się pewnym kosztem. Choć auto jest teraz bardziej zawadiackie, trzeba było poświęcić na to część funkcjonalności. Czy to recepta na sukces?
...ale na bezkompromisową przestrzeń z tyłu czekamy w wersji Grand
Zapewne dla jednych tak, dla drugich nie. Kto chce bezkompromisowej przestrzeni i nieskończonych niemal możliwości jej aranżacji pod bieżące potrzeby nieco się zawiedzie porównując starsze generacje Scenica z najnowszą. Natomiast z całą pewnością zostało jeszcze w Scenicu na tyle DNA minivana, by wielu osobom jego obecna pakowność wystarczyła, a do głosu mogły dojść niebanalny wygląd, większy prześwit i kilka gadżetów -czyli to, co teraz jest w modzie. Nie każde auto od podstawowej wersji oferuje taki wygląd i 20 calowe alufelgi, a ilość nowoczesnych rozwiązań jest duża. My natomiast będziemy oczekiwać możliwości zaprezentowania Państwu testu wersji Grand. Być może to ona powalczy o względy miłośników bezkompromisowej przestrzeni w minivanach.
Oto redefinicja minivana -teraz decyzja należy do klientów
Plusy:
Bardzo ciekawy i dobry diesel, składanie tylnych foteli za naciśnięciem guzika, stylistyka, dużo ozdobników, design foteli, HUD, masaż foteli przednich, dające się modyfikować zegary, duży ekran multimediów, nie zrezygnowano całkiem z normalnych guzików na konsoli środkowej, poprawne materiały i spasowanie poza jednym małym wyjątkiem, efektowny rozmiar felg, niezłe światła LED (w tym mijania), praktyczny prześwit, dobry pilot radia przy kierownicy, próg załadunku, praktyczne schowki w tunelu środkowym, mata przeciwpoślizgowa na rozkładanych stoliczkach, pojemna szuflada przed pasażerem, osłonięte progi, niezłe wyposażenie wersji podstawowej, efektowne alufelgi.
Minusy:
Zmniejszona ilość schowków podłogowych, bagażnik mniej pakowny niż u poprzedników (katalogowy litraż traktujmy z przymrużeniem oka) i niezbyt ustawny, złożone fotele nie dają płaskiej podłogi, przestrzeń w tylnym rzędzie poprawna ale nie powalająca, tylna kanapa wygląda jak 3 fotele ale składa się jak kanapa 2:1, za dużo jednokolorowych plastików, średnio zamontowany kawałek plastiku między słupkami, największe obrotowe foteliki dla dziecka trochę niewygodne w montażu i obsłudze, brak opcji otwierania elektrycznego klapy bagażnika, niecodzienny rozmiar felg zawęża wybór opon, nieco dziwne prowadzenie biegów.
Najważniejsze dane techniczne pojazdu: |
Renault Scenic Energy dCi 130 BOSE |
|
Zespół Napędowy |
Pojemność silnika |
1598 cm3 |
Ilość cylindrów/zaworów ogółem |
4 / 16 |
|
Moc maksymalna / przy obrotach |
130 KM / 4000 |
|
Moment maksymalny / przy obrotach |
320 Nm / 1750 |
|
Skrzynia biegów / ilość biegów |
Manualna / 6 |
|
Napęd / Rodzaj paliwa |
przedni / ON |
|
Osiągi |
Sprint 0-100 km/h / V-max (km/h) |
11,4 sek. / 194 km/h |
Zużycie paliwa: miasto / trasa / mieszane Zużycie paliwa z testu: miasto / trasa / mieszane* |
5,1 / 4,1 / 4,5 6,5 / 5,2 / 5,8 |
|
Wymiary Nadwozia |
Rozstaw osi |
2734 mm |
Długość |
4406 mm |
|
Szerokość |
1866 mm |
|
Wysokość |
1653 mm |
|
Pojemność bagażnika/pojemność zbiornika paliwa |
572 l / 52 l |
|
Rodzaj nadwozia / masa własna |
van / 1530 kg |
|
Emisja CO2 |
116 g/km |
|
Ogumienie |
195/55 R20 |
|
Cena wersji podstawowej |
76 000 zł (Life Energy TCe115) |
|
Cena modelu testowego |
128 350 zł (BOSE Energy dCi130 + dodatki) |
* Test przeprowadzony w dniach 28.05 – 04.05.2017 na dystansie 920 km.
Tekst: Marcin Dziekoński / SA zdjęcia: Agencja10,5
Zdjęcia:
Komentarze: