Przeczytaj artykuły o wybranej marce
Jaka afera Renault? Czyli jak zrobić "dobry" nagłówek na tanią sensację
Wolność mediów -a przynajmniej prawo do posiadania krzykliwych nagłówków- wydaje się być niezagrożona. "Afera Renault trzęsie rynkiem", "Francuzi oszukiwali tak jak VW? Przeszukania, akcje pikują" to najlepsze tego przykłady. Kilka poczytnych serwisów -na szczęście nie branżowych- bez sądu skazało branżę motoryzacyjną na kolejny wielki przekręt. Jak to często bywa w mainstreamie mediów, sedno sprawy bywa trochę mniej krzykliwe niż jej nagłówek. Zapraszamy do artykułu, który opieramy o dzisiejszą publikację anglojęzycznego serwisu internetowego BBC.
Kontrole w Renault wcale nie rozpoczęły się rano, jak usiłowały dramatycznie podać niektóre media. Według BBC pierwsze przeprowadzano już w zeszłym tygodniu. Gdy informacje o tym wyszły na jaw, inwestorzy faktycznie przestraszyli się, ze możemy stać u progu kolejnej afery w branży. Akcje spadły o 20 procent, jednak bardzo szybko spadek ustabilizował się na połowie tej wartości.
Informacja o kontrolach wyszła po raz pierwszy ze związków zawodowych CGT Renault. Pierwsze kontrole dotyczyły jednostek sterujących silnikami i prawdopodobnie miały związek z aferą VW. Zabrano wtedy kilka komputerów. Ostatnie kontrole dotyczyły technologii związanych z systemami wydechowymi. Natomiast na dzień dzisiejszy należy podkreślić, iż zdecydowanie Renault "nie oszukiwało tak jak VW". Jak podaje BBC, Renault podkreśla, iż testy nie wykazały obecności urządzeń mających oszukać testy emisyjne. Potwierdziła to francuski Minister energii Segolene Royal.
Powyższe fakty -miejmy nadzieję ostateczne- oznaczają, że wszelkie krzykliwe nagłówki są na razie w najlepszym wypadku przedwczesne. Nie można na razie mówić o żadnej aferze Renault. Czym innym jest natomiast odzwierciedlenie norm emisji z wyśrubowanych procedur testowych w realnym użytkowaniu. Jak już wiemy, jedno z drugim miewa mało wspólnego i tu trochę pracy może czekać niejednego producenta. W tym kontekście faktycznie ma miejsce przekroczenia norm emisji dwutlenku węgla i tlenku azotu.
Ale tu warto dodać, że według BBC to właśnie Renault obiecało w zeszłym miesiącu wydać 50 milionów euro na dostosowanie swoich produktów tak, by normy emisji z testów znalazły odzwierciedlenie w realnym użytkowaniu. Tak więc zamiast domniemanego oszustwa mamy podjęcie trudnego wyzwania pogodzenia norm testowych z prawdziwym życiem. Tyle że to widocznie mniej nadaje się na krzykliwy nagłówek.
Tekst: Marcin Dziekoński / SA
Komentarze: